zanim zaczniecie czytać możecie włączyć to.
było przy tym pisane.
ROZDZIAŁ XVII
Stałam przed wielkimi dębowymi drzwiami,
wahając się nad moim postanowieniem. Już miałam odejść od mojego obiektu, kiedy
Louis zapukał pięścią i szybko uciekł po schodach na dół, mało co nie tracąc
przy tym zębów. Nie byłam nawet w stanie, by z moich ust wypłynął cichy chichot. Teraz nie było wyjścia, po chwili usłyszałam głośne ` proszę `
sygnalizujące, że mogę wejść do pokoju. Otworzyłam drzwi i ujrzałam chłopaka
przeglądającego jakieś magazyny, które już po chwili rzucił za siebie widząc
moją twarz.
- Musimy porozmawiać – te dwa słowa z trudem
przeszły przez moje gardło, jednak wiedziałam, że teraz będzie tylko gorzej.
Wyraz twarzy Harry’ego momentalnie uległ zmianie. Mój rozmówca wskazał ręką na
miejsce koło siebie i czekał, aż coś powiem . Wzięłam głęboki oddech zastanawiając się, od czego dokładnie zacząć.
- Nie myśl, że to dla mnie łatwe, bo tak nie
jest ale jesteś moim przyjacielem i muszę Ci to powiedzieć. Caroline .. ona Cię
zdradza – powiedziałam czekając na reakcję ze strony chłopaka. Jego twarz była obojętna, a on sam nadal wpatrywał się w czubki swoich białych butów.
- Wiedziałem
.. – powiedział obracając w dłoni czasopismo, denerwował się, jednak
czekałam na to co powie dalej – Caroline miała rację, że będziesz chciała
zniszczyć nasz związek, jednak zawzięcie w to nie wierzyłem, byłem pewien, że
taka nie jesteś. Myliłem się .
No Harry dopowiedz jaka nie jestem ? Nic nie
wiesz .. Zamarłam, moje serce przestało bić, płuca nie dostarczały mi już
potrzebnej ilości tlenu a krew w żyłach przestała tętnić. Nie miałam pojęcia,
że Flack zdążyła mnie uprzedzić, nie wiedziałam co mu powiedziała, jednak
wiedziałam, że przez nią przestał mi wierzyć co było ogromnym ciosem .
- Nie rozumiesz .. sama
powiedziała, że robi to tylko dla sławy. Wiem, że to dla Ciebie trudne ale tak jest. Nie kłamię. – próbowałam się wytłumaczyć jednak
mój głos zaczął drżeć, nie pozwalając mi na wypowiedzenie niczego więcej.
- Powinnaś zrozumieć, że to ona daje mi
szczęście, które trzyma mnie przy życiu a Ty chcesz to zburzyć – coraz bardziej
podnosił głos a ja zaczęłam się Jego bać, chciałam uciec od tej rozmowy, jednak było za późno.
Moje oczy były przepełnione niemą prośbą o
pomoc, lecz nikt nie potrafił zrozumieć krzyku mych źrenic.
- Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi – mówiłam
najciszej jak się da bojąc się odrzucenia z Jego strony, które nadeszło.
- Widocznie nie – ton jego głosu gdy to
wypowiadał był inny niż zwykle, oziębły, szorstki, taki jakiego nigdy nie
chciałam usłyszeć.
Moje oczy gasły, uśmiech zbladł, słowa nabrały
pustego brzmienia. A serce, biło cichym, nierytmicznym dźwiękiem. Przestałam władać
moim ciałem, w skutek czego nogi stały się jak z waty a on był tym cholernym
panem sytuacji. Zamknęłam powieki, by nie pozwolić wypłynąć łzą na
powierzchnie, lecz jedna pojedyncza słona kropla, przebiła się przez moje rzęsy
i bez pytania spłynęła po moim bladym policzku a za nią spływały kolejne z
częścią mego makijażu. Nie muszę na niego patrzeć, na samą myśl o Harry’m rozrywa
mnie od środka, dosłownie umieram. Każda cząstka mojego ciała usycha, wypala
się a ja z trudem powstrzymuję się od krzyku, z przeplatanym histerycznym płaczem. Mój przyjaciel,
praktycznie już były nie wierzył w żadne wypowiadane przeze mnie słowo,
wiedziałam, że już go straciłam. Uwielbiałam Jego obecność, niczym dziecko
zimę. Uwielbiałam Jego dotyk, który jest dla mnie jak lodowaty, zimowy puch na
przełomie grudnia i stycznia dla tych krasnali w kolorowych kurtach biegających
po podwórku, rzucających się śnieżkami. Uwielbiam jak Jego oddech owiewa mi
twarz, a policzki niczym od mroźnego powietrza, rumienią się. Mimo to musiałam podjąć
decyzję . Stał i patrzył w okno, jakby to była nic nie znacząca rozmowa,
widocznie tak musiało być. Wzięłam głęboki oddech i wypowiedziałam kolejne
zdania zadając coraz mocniejsze ciosy w moje serce, jednak to było nic w
porównaniu z emocjami i pragnieniami, które się we mnie gotowały.
- Odejdę ale najpierw patrząc mi prosto w oczy,
wykrzycz, że nic nie znaczę. wykrzycz, że nawet to kiedy wtulałam się w Ciebie
było nieporozumieniem. Odejdę, jeżeli mi udowodnisz, że postępujesz zgodnie z
sercem. że nie stawiasz się mu na przeciw ze względu na swoją chorą dumę, tym
samym odbierając mi szansę na szczęście. – serce waliło jak oszalało, zrobiło
mi się duszno, lecz czekałam. Odkleił swój wzrok od okna i spojrzał w moje
oczy, co przyprawiło mnie o kolejny zawrót głowy. Jego iskierki znikły, nie widziałam
w nich emocji, tylko pustkę.
- Nic nie znaczysz – usłyszałam te słowa, przez
które zawalił się mój cały świat, tak
sama tego chciałam.
Zdjęłam łańcuszek, który wisiał na smukłej szyi
by następnie położyć na Jego ręce i zacisnąć w pięść. Napis ` Na zawsze w moim sercu .
H ` okazał się nie prawdziwym a może był tylko nie dla mojej osoby.
- Widzę, że masz u siebie własną definicję
słowa ` na zawsze `, bo u Ciebie to trwa kilka miesięcy. – nie reagował, moje
słowa były wypowiadane jak do ściany.
Na wszystko przychodzi odpowiedni moment,
najwyraźniej przyszedł ten najodpowiedniejszy,
żeby powiedzieć mu jak bardzo rani mnie każdego dnia przytulając się do
niej . Jak głęboko wbija mi nóż w serce za każdym razem. To właśnie ten moment
by wyznać wszystko ze szczegółami, tak czuję, lecz jednak i tak wiem, ze tego
nie zrobię bo za bardzo boję się mocniejszego bólu, chociaż mocniej już chyba
boleć nie może.
- Mogę Ci obiecać jedno. Dzisiaj widzisz mnie
po raz ostatni. Będzie tak jakby mnie nigdy nie było, jakbym po prostu nie żyła
.. – dopowiedziałam wstając z miejsca, udając się w kierunku drzwi. Odwróciłam
się, by móc ostatni raz spojrzeć w jego jak szafiry oczy, przepełnione pełnią
bólu, w dodatku z mojej winy. Nadal nie uwierzył, że to pożegnanie. W sumie i
tak to olał. Nigdy mu na mnie nie zależało. Gdyby tylko chciał, mógłby wszystko
zmienić, otworzyć się przede mną ale ludzie tak bardzo zauroczyli się Jego
pozornym opakowaniem, że stwierdził, że nie warto. Miał rację. Nikt go nie
znał, nawet ja sama, lecz i tak na ślepo go pokochałam.Przeraża mnie wieczność, ale jeszcze bardziej przeraża mnie myśl, że to koniec. Obiecałam sobie, że już nigdy więcej moich ust nie dotknie pragnienie miłości. Marzenia istnieją tylko po to, by nigdy się nie spełnić, taka jest prawda. Mój Harry, w sumie to już tylko Harry, nie ma pojęcia, ile bym mogła dla Niego zrobic i ile bym mogła poswiecic własnego szczęścia, było dla Niego i ta chęć czucia, chcesz więcej i więcej... Nie chce już o Nim myslec, bo wtedy jeszcze bardziej boli mnie porażka, boli mnie moja wina. Ale to, ze nie chce... tez boli - czasem. Bo czasem całym sercem będę oddawać się wspomnieniom, bo to było najlepsze co mnie w życiu spotkalo. I nie wiem juz sama, czy chce wiecej czy nie.Czy może osiagne coś o czym jeszcze nie wiem, czy się wyleczę czy tylko mi sie pogorszy? Może umre ? Może. Nie będę tu zawsze, tak mi sie wydaje. Może wlasnie na tym polega paradoks - wszystko się okaże. Otworzyłam drzwi i
miałam tą cichą nadzieje, że mnie zatrzyma, on jednak nadal ślepo patrzył w
pustą przestrzeń. Wyszłam z budynku zanosząc się płaczem, Lou próbował mnie
dogonić jednak zniknęłam za drzwiami mojego mieszkania. Wspięłam się na samą
górę by spakować wszystkie moje rzeczy do podróżnej torby po czym opadłam
bezsilnie na podłogę, bez pomocnej dłoni przy sobie, która mogłaby mnie
podnieść z tego dna. Muszę się upić, muszę nie myśleć, muszę nabrać tego
przyjemnego uczucia nietrzeźwości uczuciowej. Możesz być wtedy niedaleko,
możesz być wtedy z inną, to bez znaczenia. I tak moja głowa wciąż będzie
produkowała Twój obraz, znów, znów, znów. Szczęśliwy, ale pozorny. Mam ochotę
się upić i wtedy pomyśleć, poczuć tę gorycz nieszczęścia i samotności, które
wsączę w siebie przez ten błyszczący kieliszek. Bo nie ważne jakbym była pijana
to i tak wiem, że nigdy więcej go nie zobaczę. Wiem, że tracę czas, że mogłabym
zrobić cholernie dużo, bo mam ambicje i chęci, ale Twój obraz przed moimi
oczami, mnie paraliżuje, zapominam jak się oddycha przez tlen, który mi odebrał
odchodząc, opadam. Chwilami nawet nie żyję, nie istnieje. Telefon nie przestawał dzwonić, jednak nie była to osoba z którą chciałam w tym momencie rozmawiać tylko Louis . Teraz już wiem, że ludzie zawsze odchodzą, bez względu na to jacy byli ważni, jak mocno ich kochaliśmy i jakie wspomnienia po sobie zostawiają, po prostu odchodzą, taka kolej rzeczy. Dość niesprawiedliwa, okrutna, a jednak tak bardzo potrzebna zważając na to jak często się to zdarza i ile nas uczy. Mimo wszystko potrzebuje tego bałaganu, który robił w moim życiu, który nigdy nie wróci .. Brawo Olivia,
perfekcyjnie spieprzyłaś sobie życie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
w połowie mi się podoba, chociaż mogłam ująć to wszystko lepiej. ogólnie to chyba mój najlepszy rozdział bo uwielbiam pisać takie sceny . a co wy o tym myślicie ?
powiem jedno, teraz będzie parę rozdziałów kiedy nie bd kontaktu z Harry'm ale nie bójcie się kiedyś muszą się spotkać.;) dziękuje za komentarze i proszę o kolejne <3
ten rozdział jest dedykowany jednej osobie, ze względu na jego treść. będziesz wiedziała, że chodzi o Ciebie . x
ten rozdział jest dedykowany jednej osobie, ze względu na jego treść. będziesz wiedziała, że chodzi o Ciebie . x
oj,.... ale to smutne !!
OdpowiedzUsuńJedynym pocieszeniem jest to że zapewniasz że oni się jeszcze spotkają :D
Z niecierpliwością czekam na kolejny ;P
dawaj szybko następny <3
OdpowiedzUsuńmasz rację, jeden z najlepszych ! ;*
~morethanthisx
No nie powiem, jeden z najlepszych :3
OdpowiedzUsuńJak najszybciej wstaw kolejny :*
c.d.n.
OdpowiedzUsuńprosze niech wszystko dobrze się skończy ! : D
Jej... Miałam łzy w oczach... Wow.<3
OdpowiedzUsuńCudowne, piękne, boskie!
Czekam na kolejny.:*
Kocham to i Ciebie . <3
OdpowiedzUsuńOMG pobeczałam się ;((
OdpowiedzUsuńSmutny ;<
Jak on mógł tak zrobić ? ;((
Rzeczywiście jeden z najlepszych <3
Jejku ale mi się spodobał :) Nie no po prostu łzy w oczach :<
OdpowiedzUsuńWierzę w to, że Harry zrozumie swój błąd :)
Kurcze ale to musiało ją boleć..
Popłakałam się aż .Ja ,właśnie Ja . Zaskakujesz Mnie coraz bardziej <3
OdpowiedzUsuńPłakałam...
OdpowiedzUsuńTaakk te sceny ci wychodzą najlepiej ...
Nie mogę doczekać się następnego ...
Zapraszam do siebie
http://kaiss-and-he.blogspot.com/
smutne:( czekam na następny!!
OdpowiedzUsuńpoplakalam sie czytając to ;)
OdpowiedzUsuńdziewczyno to jak piszeszz taka pasja doprowadza mnie do dreszczy na moich plecach nie moge doczekac sie nastepnego rozdzialu ;* Andzia;*
Podoba mi się, nawet bardzo . . .
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)
Ogarnij się dziewczyno :) Jesteś zajebista a każdy twój rozdział jest wspaniały ! uwielbiam jak piszesz ! Prosze informuj mnie na gg 32461980 kiedy będzie rodzial .!
OdpowiedzUsuńCicha wielbicielka twojej opowieści <3
Jeej, dziewczyno, to jest wspaniałe. Co prawda nie nadrobiłam jeszcze wszystkiego, ale sądzę, że w weekend skończę. Obecnie jestem przy dwunastej notce.
OdpowiedzUsuńWspaniale piszesz, musisz wiedzieć.
No i zapraszam do siebie, prolog już się pojawił :) Mam nadzieję, że zajrzysz.
jeju dziewczyno masz mega talent...;] ja aż sie poryczałam... pisz tak dalej a napewno daleko zajdziesz...:]
OdpowiedzUsuń