środa, 16 maja 2012

siedemnastka .



zanim zaczniecie czytać możecie włączyć to.
było przy tym pisane.

ROZDZIAŁ XVII

Stałam przed wielkimi dębowymi drzwiami, wahając się nad moim postanowieniem. Już miałam odejść od mojego obiektu, kiedy Louis zapukał pięścią i szybko uciekł po schodach na dół, mało co nie tracąc przy tym zębów. Nie byłam nawet w stanie, by z moich ust wypłynął cichy chichot. Teraz nie było wyjścia, po chwili usłyszałam głośne ` proszę ` sygnalizujące, że mogę wejść do pokoju. Otworzyłam drzwi i ujrzałam chłopaka przeglądającego jakieś magazyny, które już po chwili rzucił za siebie widząc moją twarz.
- Musimy porozmawiać – te dwa słowa z trudem przeszły przez moje gardło, jednak wiedziałam, że teraz będzie tylko gorzej. Wyraz twarzy Harry’ego momentalnie uległ zmianie. Mój rozmówca wskazał ręką na miejsce koło siebie i czekał, aż coś powiem . Wzięłam głęboki oddech zastanawiając się, od czego dokładnie zacząć.
- Nie myśl, że to dla mnie łatwe, bo tak nie jest ale jesteś moim przyjacielem i muszę Ci to powiedzieć. Caroline .. ona Cię zdradza – powiedziałam czekając na reakcję ze strony chłopaka. Jego twarz była obojętna, a on sam nadal wpatrywał się w czubki swoich białych butów.
- Wiedziałem  .. – powiedział obracając w dłoni czasopismo, denerwował się, jednak czekałam na to co powie dalej – Caroline miała rację, że będziesz chciała zniszczyć nasz związek, jednak zawzięcie w to nie wierzyłem, byłem pewien, że taka nie jesteś. Myliłem się .

No Harry dopowiedz jaka nie jestem ? Nic nie wiesz .. Zamarłam, moje serce przestało bić, płuca nie dostarczały mi już potrzebnej ilości tlenu a krew w żyłach przestała tętnić. Nie miałam pojęcia, że Flack zdążyła mnie uprzedzić, nie wiedziałam co mu powiedziała, jednak wiedziałam, że przez nią przestał mi wierzyć co było ogromnym ciosem .
- Nie rozumiesz .. sama powiedziała, że robi to tylko dla sławy. Wiem, że to dla Ciebie trudne ale tak jest. Nie kłamię. – próbowałam się wytłumaczyć jednak mój głos zaczął drżeć, nie pozwalając mi na wypowiedzenie niczego więcej.
- Powinnaś zrozumieć, że to ona daje mi szczęście, które trzyma mnie przy życiu a Ty chcesz to zburzyć – coraz bardziej podnosił głos a ja zaczęłam się Jego bać, chciałam uciec od tej rozmowy, jednak było za późno.
Moje oczy były przepełnione niemą prośbą o pomoc, lecz nikt nie potrafił zrozumieć krzyku mych źrenic.
- Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi – mówiłam najciszej jak się da bojąc się odrzucenia z Jego strony, które nadeszło.
- Widocznie nie – ton jego głosu gdy to wypowiadał był inny niż zwykle, oziębły, szorstki, taki jakiego nigdy nie chciałam usłyszeć.
Moje oczy gasły, uśmiech zbladł, słowa nabrały pustego brzmienia. A serce, biło cichym, nierytmicznym dźwiękiem. Przestałam władać moim ciałem, w skutek czego nogi stały się jak z waty a on był tym cholernym panem sytuacji. Zamknęłam powieki, by nie pozwolić wypłynąć łzą na powierzchnie, lecz jedna pojedyncza słona kropla, przebiła się przez moje rzęsy i bez pytania spłynęła po moim bladym policzku a za nią spływały kolejne z częścią mego makijażu. Nie muszę na niego patrzeć, na samą myśl o Harry’m rozrywa mnie od środka, dosłownie umieram. Każda cząstka mojego ciała usycha, wypala się a ja z trudem powstrzymuję się od krzyku, z przeplatanym  histerycznym płaczem. Mój przyjaciel, praktycznie już były nie wierzył w żadne wypowiadane przeze mnie słowo, wiedziałam, że już go straciłam. Uwielbiałam Jego obecność, niczym dziecko zimę. Uwielbiałam Jego dotyk, który jest dla mnie jak lodowaty, zimowy puch na przełomie grudnia i stycznia dla tych krasnali w kolorowych kurtach biegających po podwórku, rzucających się śnieżkami. Uwielbiam jak Jego oddech owiewa mi twarz, a policzki niczym od mroźnego powietrza, rumienią się. Mimo to musiałam podjąć decyzję . Stał i patrzył w okno, jakby to była nic nie znacząca rozmowa, widocznie tak musiało być. Wzięłam głęboki oddech i wypowiedziałam kolejne zdania zadając coraz mocniejsze ciosy w moje serce, jednak to było nic w porównaniu z emocjami i pragnieniami, które się we mnie gotowały.
- Odejdę ale najpierw patrząc mi prosto w oczy, wykrzycz, że nic nie znaczę. wykrzycz, że nawet to kiedy wtulałam się w Ciebie było nieporozumieniem. Odejdę, jeżeli mi udowodnisz, że postępujesz zgodnie z sercem. że nie stawiasz się mu na przeciw ze względu na swoją chorą dumę, tym samym odbierając mi szansę na szczęście. – serce waliło jak oszalało, zrobiło mi się duszno, lecz czekałam. Odkleił swój wzrok od okna i spojrzał w moje oczy, co przyprawiło mnie o kolejny zawrót głowy. Jego iskierki znikły, nie widziałam w nich emocji, tylko pustkę.
- Nic nie znaczysz – usłyszałam te słowa, przez które zawalił się mój cały świat,  tak sama tego chciałam.




Zdjęłam łańcuszek, który wisiał na smukłej szyi by następnie położyć na Jego ręce i zacisnąć w pięść. Napis ` Na zawsze w moim sercu . H ` okazał się nie prawdziwym a może był tylko nie dla mojej osoby.
- Widzę, że masz u siebie własną definicję słowa ` na zawsze `, bo u Ciebie to trwa kilka miesięcy. – nie reagował, moje słowa były wypowiadane jak do ściany.
Na wszystko przychodzi odpowiedni moment, najwyraźniej przyszedł ten najodpowiedniejszy,  żeby powiedzieć mu jak bardzo rani mnie każdego dnia przytulając się do niej . Jak głęboko wbija mi nóż w serce za każdym razem. To właśnie ten moment by wyznać wszystko ze szczegółami, tak czuję, lecz jednak i tak wiem, ze tego nie zrobię bo za bardzo boję się mocniejszego bólu, chociaż mocniej już chyba boleć nie może.
- Mogę Ci obiecać jedno. Dzisiaj widzisz mnie po raz ostatni. Będzie tak jakby mnie nigdy nie było, jakbym po prostu nie żyła .. – dopowiedziałam wstając z miejsca, udając się w kierunku drzwi. Odwróciłam się, by móc ostatni raz spojrzeć w jego jak szafiry oczy, przepełnione pełnią bólu, w dodatku z mojej winy. Nadal nie uwierzył, że to pożegnanie. W sumie i tak to olał. Nigdy mu na mnie nie zależało. Gdyby tylko chciał, mógłby wszystko zmienić, otworzyć się przede mną ale ludzie tak bardzo zauroczyli się Jego pozornym opakowaniem, że stwierdził, że nie warto. Miał rację. Nikt go nie znał, nawet ja sama, lecz i tak na ślepo go pokochałam.Przeraża mnie wieczność, ale jeszcze bardziej przeraża mnie myśl, że to koniec. Obiecałam sobie, że już nigdy więcej moich ust nie dotknie pragnienie miłości. Marzenia istnieją tylko po to, by nigdy się nie spełnić, taka jest prawda. Mój Harry, w sumie to już tylko Harry, nie ma pojęcia, ile bym mogła dla Niego zrobic i ile bym mogła poswiecic własnego szczęścia, było dla Niego  i ta chęć czucia, chcesz więcej i więcej... Nie chce już o Nim myslec, bo wtedy jeszcze bardziej boli mnie porażka, boli mnie moja wina. Ale to, ze nie chce... tez boli - czasem. Bo czasem całym sercem będę oddawać się wspomnieniom, bo to było najlepsze co mnie w życiu spotkalo. I nie wiem juz sama, czy chce wiecej czy nie.Czy może osiagne coś o czym jeszcze nie wiem, czy się wyleczę czy tylko mi sie pogorszy? Może umre ? Może. Nie będę tu zawsze,  tak mi sie wydaje. Może wlasnie na tym polega paradoks - wszystko się okaże. Otworzyłam drzwi i miałam tą cichą nadzieje, że mnie zatrzyma, on jednak nadal ślepo patrzył w pustą przestrzeń. Wyszłam z budynku zanosząc się płaczem, Lou próbował mnie dogonić jednak zniknęłam za drzwiami mojego mieszkania. Wspięłam się na samą górę by spakować wszystkie moje rzeczy do podróżnej torby po czym opadłam bezsilnie na podłogę, bez pomocnej dłoni przy sobie, która mogłaby mnie podnieść z tego dna. Muszę się upić, muszę nie myśleć, muszę nabrać tego przyjemnego uczucia nietrzeźwości uczuciowej. Możesz być wtedy niedaleko, możesz być wtedy z inną, to bez znaczenia. I tak moja głowa wciąż będzie produkowała Twój obraz, znów, znów, znów. Szczęśliwy, ale pozorny. Mam ochotę się upić i wtedy pomyśleć, poczuć tę gorycz nieszczęścia i samotności, które wsączę w siebie przez ten błyszczący kieliszek. Bo nie ważne jakbym była pijana to i tak wiem, że nigdy więcej go nie zobaczę. Wiem, że tracę czas, że mogłabym zrobić cholernie dużo, bo mam ambicje i chęci, ale Twój obraz przed moimi oczami, mnie paraliżuje, zapominam jak się oddycha przez tlen, który mi odebrał odchodząc, opadam. Chwilami nawet nie żyję, nie istnieje.  Telefon nie przestawał dzwonić, jednak nie była to osoba z którą chciałam w tym momencie rozmawiać tylko Louis . Teraz już wiem, że ludzie zawsze odchodzą, bez względu na to jacy byli ważni, jak mocno ich kochaliśmy i jakie wspomnienia po sobie zostawiają, po prostu odchodzą, taka kolej rzeczy. Dość niesprawiedliwa, okrutna, a jednak tak bardzo potrzebna zważając na to jak często się to zdarza i ile nas uczy. Mimo wszystko potrzebuje tego bałaganu, który robił w moim życiu, który nigdy nie wróci .. Brawo Olivia, perfekcyjnie spieprzyłaś sobie życie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
w połowie mi się podoba, chociaż mogłam ująć to wszystko lepiej. ogólnie to chyba mój najlepszy rozdział bo uwielbiam pisać takie sceny . a co wy o tym myślicie ? 
powiem jedno, teraz będzie parę rozdziałów kiedy nie bd kontaktu z Harry'm ale nie bójcie się kiedyś muszą się spotkać.;) dziękuje za komentarze i proszę o kolejne <3
ten rozdział jest dedykowany jednej osobie, ze względu na jego treść. będziesz wiedziała, że chodzi o Ciebie . x

16 komentarzy:

  1. oj,.... ale to smutne !!
    Jedynym pocieszeniem jest to że zapewniasz że oni się jeszcze spotkają :D
    Z niecierpliwością czekam na kolejny ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. dawaj szybko następny <3
    masz rację, jeden z najlepszych ! ;*

    ~morethanthisx

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie powiem, jeden z najlepszych :3
    Jak najszybciej wstaw kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. c.d.n.
    prosze niech wszystko dobrze się skończy ! : D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej... Miałam łzy w oczach... Wow.<3
    Cudowne, piękne, boskie!
    Czekam na kolejny.:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham to i Ciebie . <3

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG pobeczałam się ;((
    Smutny ;<
    Jak on mógł tak zrobić ? ;((
    Rzeczywiście jeden z najlepszych <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku ale mi się spodobał :) Nie no po prostu łzy w oczach :<
    Wierzę w to, że Harry zrozumie swój błąd :)
    Kurcze ale to musiało ją boleć..

    OdpowiedzUsuń
  9. Popłakałam się aż .Ja ,właśnie Ja . Zaskakujesz Mnie coraz bardziej <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Płakałam...
    Taakk te sceny ci wychodzą najlepiej ...
    Nie mogę doczekać się następnego ...

    Zapraszam do siebie
    http://kaiss-and-he.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. smutne:( czekam na następny!!

    OdpowiedzUsuń
  12. poplakalam sie czytając to ;)
    dziewczyno to jak piszeszz taka pasja doprowadza mnie do dreszczy na moich plecach nie moge doczekac sie nastepnego rozdzialu ;* Andzia;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Podoba mi się, nawet bardzo . . .
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ogarnij się dziewczyno :) Jesteś zajebista a każdy twój rozdział jest wspaniały ! uwielbiam jak piszesz ! Prosze informuj mnie na gg 32461980 kiedy będzie rodzial .!


    Cicha wielbicielka twojej opowieści <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeej, dziewczyno, to jest wspaniałe. Co prawda nie nadrobiłam jeszcze wszystkiego, ale sądzę, że w weekend skończę. Obecnie jestem przy dwunastej notce.
    Wspaniale piszesz, musisz wiedzieć.
    No i zapraszam do siebie, prolog już się pojawił :) Mam nadzieję, że zajrzysz.

    OdpowiedzUsuń
  16. jeju dziewczyno masz mega talent...;] ja aż sie poryczałam... pisz tak dalej a napewno daleko zajdziesz...:]

    OdpowiedzUsuń