środa, 30 maja 2012

dwudziestka jedynka .


ROZDZIAŁ XXI .


Zwykły normalny dzień zwany piątkiem, nie różniący się niczym szczególnym od pozostałych. Ta monotonia wyczuwana w każdej sekundzie, którą wskazywał mój zegarek zapięty standardowo na lewej ręce. Siedząc z podkulonymi nogami na mym miękkim łóżku, czytałam po raz setny tą samą literaturę. Mimo, że na zniszczonych kartkach były już ślady po milionach słonych kropel, uronionych z mych błękitnych oczu ja nadal byłam zafascynowana tą historią miłosną za każdym razem, gdy ją zaczynałam czytać. Męczyła mnie jedna myśl, biorąc pierwszą z brzegu książkę o miłości, już wiesz, że skończy się dobrze, że ć zostanie ona odwzajemniona a bohaterowie będą żyli długo i szczęśliwie bla, bla, bla  .. niestety nie w życiu, zakończenie tutaj nadchodzi szybciej i w większości nie jest ono szczęśliwe. Może gdyby udało mi się zostać aktorką i zagrać w jakiejś produkcji, dopiero wtedy zobaczyłabym na czym polega tak naprawdę, ta cała gra warta świeczki potocznie zwana ` miłością`.
Z późniejszych rozmyślań o tym bałaganie, w który się wpakowałam wyrwał mnie dźwięk, pieszczący moje uszy. Pierwsze nuty grywane na pianinie przez Birdy, były dla mnie czymś niesamowitym. Kochałam dźwięk tego instrumentu, na którym tak naprawdę się wychowywałam, to właśnie moja babcia zaszczepiła mi tą miłość do muzyki, która trwa we mnie do dziś, mimo śmierci najbliższych. Wiedziała już, że w ciągu najbliższego czasu znów chce dotknąć tych biało-czarnych klawiszy, zachwycając się ich możliwościami.  Nie chciałam by mój nadawca musiał na mnie czekać, skoro nie było to konieczne. Podniosłam się by złapać w rękę telefon, spoczywający na szafce nocnej i szybko nacisnęłam zieloną słuchawkę, przykładając urządzenie do prawego ucha.
- Słucham ? – powiedziałam spokojnym głosem, nie patrząc wcześniej na kontakt.
- Olivia, zaraz jestem u Ciebie. Masz wyglądać oszałamiająco, masz spotkanie w agencji modelek – wypowiedziała na bezdechu Paricia, pewnie obawiając się, że zacznę marudzić zanim zdążę usłyszeć co ma mi do powiedzenia.
- Dobrze wiesz, że to niewykonalne. – wywróciłam teatralnie oczami, tak jakby miała to zauważyć.
- No dobrze, no to za pięć minut będę Ci pomóc a potem Cię zabieram – rozłączyła się, w pośpiechu zostawiając mnie z tych głuchym sygnałem.
Dopiero teraz doszło do mnie, że ja się martwię o czas a w rzeczywistości moją uwaga powinna zostać skupiona w czymś zupełnie innym. Miałam mieć zaraz spotkanie z agencją modelek, co na samą myśl  wywołało u mnie zawrót głowy. Zamiast spokojnie czekać na nią, to chodziłam jak oszalała w lewo i w prawo, co mi w ogóle nie pomagało, lecz było lepsze niż siedzenie na miejscu.
Tak jak Pati zapewniała, po pięciu minutach usłyszałam dość charakterystyczny głos, wydobywający się zapewne z silnika, zanim usłyszałam dzwonek do drzwi wybiegłam na dwór, łapiąc znajomą za rękaw od jej kurtki i ciągnąc za sobą do mojego pokoju, gdzie wzięła mój wygląd w swoje ręce. Szafa została wywrócona do góry nogami, za nim znalazłyśmy coś na co oby dwie mówiłyśmy jednogłośnie ` tak `. Ostatecznie tą rzeczą była koronkowa sukienka w kremowym odcieniu . Nie pamiętam z jaką myślą została kupiona ale nie było teraz na to czasu. W pośpiechu zostałam wygnana do łazienki by dopełnić cały efekt. Nie miałam czasu na układanie moich długich, niesfornych blond włosów, dlatego postanowiłam związać je w wysokiego kucyka. Wybiegłam z łazienki, zakładając dość wysokie szpiki. Sądząc po minie Patrici, musiałam wyglądać nie najgorzej. Pobiegłam za nią do samochodu co mogło być równoznaczne z zabójstwem, jednak szczęśliwie opadłam na miejscu pasażera, modląc się by zbytnio nie pognieść kreacji . Przez całą drogę kurczowo trzymałam się pasów, ciężko oddychając. Nie było to jednak spowodowane strachem przed rozmową ale tym uczuciem, które kuło mnie w klatce piersiowej. Nie mogłam po raz kolejny przekazać komuś złą wiadomość, nie mam w sobie tyle siły. Dlatego napisałam wiadomość do Nathalie.
` Powiedz mu o tych wszystkich kłamstwach. Jak nie ja to zrobię. ex friend `
` Dobrze .. `
Byłam zdzwiona tą wiadomością, którą dostałam w odpowiedzi.
- Jesteśmy na miejscu, nie martw się będzie dobrze – powiedziała to tak, jakby te słowa miały coś zmienić.
Nie namyślając się dłużej, wyszłam z samochodu, udając się w kierunku wielkiego, szklanego budynku. Na pierwszy rzut oka było widać, że to nie byle jaka agencja modelek, co równoważyło się z tym, że tam nie pasuje.
Wchodząc zauważyłam pełno ludzi, spieszących się do swojej pracy. Minęłyśmy sekretarkę, udając się wprost do gabinetu dyrektora, jak mniemam . Na drzwiach wisiała, złota tabliczka z napisem ` Dyr. Swith`. Dziewczyna zapukała do drzwi a ja po raz ostatni wciągnęłam powietrze to bym płuc i weszłam zaraz za nią, gdy usłyszałyśmy donośne ` proszę `..

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

jest to połowa tego co planowałam napisać ale wszystko ze względu, że ostatnio nie pojawił się rozdział i chciałam coś dać.  a wszystko przez liczne prośby z waszej strony. wynagrodzę was następnym rozdziałem w piątek lub sobotę, w którym znajdzie się uwaga uwagaaa ZAYN <3
no więc czekam na jakiekolwiek komentarze z waszej strony.
i serdecznie zapraszam na mojego drugiego bloga !
jest was tutaj 21 obserwatorów a tam 3, więc proszę zaglądajcie tam :c

niedziela, 27 maja 2012

ważne !



no więc mam nowe opowiadanie ! dość nietypowe i inne niż poprzednie. może i nie jest o One Direction ale proszę wejdźcie i zapoznajcie się z nim . jest tutaj sporo osób 20 obserwatorów i prawie 10 tysięcy wejść. proszę pomóżcie mi i wchodźcie komentować . dla was to chwila a dla mnie dużo. nie chodzi tylko o pozytywne bo krytykę również przyjmuję. prolog już jest, więc jeśli będziecie zainteresowani dodam rozdział. jeśli polecicie mnie lub udostępnicie to napiszcie w komentarzu a się odwdzięczę . <3

aha i jeszcze jedna bardzo ważna informacja. nie kończę z tym opowiadaniem, spokojnie doprowadzę go do końca.:)

czwartek, 24 maja 2012

dwudziestka .


ROZDZIAŁ XX

Obudziłam się z zamiarem ruszenie do kuchni, z powodu doskwierającego mi głodu .. nikotynowego również, jednak chcąc zmienić położenie poczułam, że coś mi przeszkadza. Wystraszyłam się kiedy ujrzałam chłopaka leżącego koło mnie . No tak, głupia usnęłam wczoraj zmuszając by się mną opiekował, chcąc mu to wynagrodzić postanowiłam zrobić jeszcze większą górę naleśników. To danie bardzo często pojawia się w moim jadłospisie, a to wszystko tylko dlatego, że bardzo trudno je zepsuć, a przynajmniej w moim wykonaniu. Delikatnie podniosłam rękę David’a, spoczywającą wcześniej na mojej tali, by móc odłożyć  ją na bok. Górą wymsknęłam się z uścisku i na palcach powędrowałam do kuchni, najciszej jak to było tylko możliwe. Słysząc cisze doskwierającą w tym domu, przypominały mi się sceny wczorajszego filmu, to było okropne. Odgoniłam złe myśli, teatralnie zaprzeczającym ruchem głowy i zaczęłam wyciągać jajka z lodówki, co chwilę oglądając się za siebie, takie są właśnie skutki oglądania wieczorem horroru, niczego się nie nauczyłam po ostatnich seansach ale teraz obiecuje .. nigdy więcej, chociaż pewnie łatwo złamię tą obietnice. Przewracałam kolejne placki myśląc o tym wszystkim co mnie spotkało i nagle przypomniało mi się o Nathalie. Jestem tu drugą noc i jeszcze się z nią nie spotkałam, ba ona nawet nie wie, że tu jestem. Postanowiłam to zmienić i jeszcze dzisiaj udać się do niej z wizytą, ale to musiało zejść na drugi plan z powodu mojego nie planowego gościa. Natknęła mnie jedna myśl, czy przypadkiem to nie właśnie dzisiaj David miał jakąś sesje ? Nie znałam odpowiedzi, więc postanowiłam jak najszybciej zbudzić go z błogiego snu, którym był pochłonięty, Szturchnęłam delikatnie chłopaka ale nie wywołało to pożądanych skutków, zamiast tego pomruczał coś pod nosem i obrócił się na drugi bok, ignorując mnie przy tym. Nie chciałam używać drastycznych środków, więc wzięłam w dłoń patelnie, na której jeszcze przed chwilą smażył się naleśnik oraz łyżkę, która była akurat pod ręką. Energicznie uderzając w spód naczynia, wydawałam dość głośny hałas przez coś osiągnęłam wybrany cel.
- Pali się ? – usłyszałam dość zaspany głos, z tą charakterystyczną nutka chrypki .
- Nie, wybacz ale nie mogłam Cię dobudzić . Mam takie pytanie .. czy to właśnie dzisiaj, nie jest dzień twojego spotkania ? – uśmiechałam się szczerze, czekając na to jaką reakcję wywoła wypowiedziane przeze mnie zdanie.
W sekundzie chłopak zaczął zbierać swoje ospałe ciało z kanapy, jak oszalały. Przypomniało mi się, że w kuchni czeka na nas śniadanie, nie mogłam go wypuścić tak bez niczego, nie ma mowy.
- Nie wyjdziesz bez śniadania. Marsz do kuchni – powiedziałam groźnie, by wiedział, że się nie wywinie .
- Muszę ? – jękną jak bym zmuszała go do czegoś okropnego, a może właśnie tak było z naleśnikami w moim wykonaniu ?
- Tak – odpowiedziałam stanowczo, szczerząc białe zęby.
- Dobrze mamoo – odpowiedział przedłużając ostatnią samogłoskę, ruszając jednocześnie szybko do kuchni .
Wyłożyłam stertę placków, podając do tego świeżo zaparzona kawę, za którą dostałam przyjacielski pocałunek w policzek, który już po chwili pokrył się ognistym rumieńcem, jednak miałam nadzieję, że nie zostało to zauważone. Chłopak szybko pochłonął większość jedzenia, mało brakowało a zagłodziłabym go tu na śmierć, muszę nauczyć się dbać o mych gości bo w przeciwieństwie zdechną jak moja złota rybka.
Wiedziałam, że David się spieszy dlatego dłużej go nie zatrzymywałam, podziękowałam za śniadanie co było naprawdę miłe, bo rzadko zdarza mu się dla kogoś gotować.
- Przepraszam, że musiałeś zostać – tak naprawdę czułam się temu wszystkiemu winna.
- Nie przepraszaj, było naprawdę miło. Pamiętaj o mojej propozycji. – krzyknął  upijając ostatni łyk czarnej kawy a następnie wychodząc z mojego mieszkania.
Znów zostałam sama w wielkim domu, który wolałam uważać za mieszkanie, co to za dom bez rodziny.
Jako, że nadal paradowałam we wczorajszych ciuchach postanowiłam ruszyć do łazienki się odświeżyć, co zajęło mi średnio dziesięć minut, wraz z poranny makijażem. Znów stanęłam przed ogromną walizką, myśląc co z niej wyłożyć. Ostatnio szafa nie była używanym meblem z powodu częstej zmiany miejsca pobytu, jednak dzisiaj będę zmuszona się rozpakować, to pewne. Postanowiłam założyć ciemne legginsy, przylegające do mojego smukłego ciała oraz malinowy sweter na górę, ze względu na zimę i minus dwadzieścia stopni na dworze, które obecnie panuje. Zarzuciłam kurtkę a na nogi ubrałam dość wysokie botki. Byłam gotowa, żeby wyjść do ludzi, więc złapałam klucze w dłoń by zamknąć za sobą i wtedy poczułam chłód przeszywający całe moje ciało. Wiedziałam, że już za chwilę mój nos stanie się czerwony z zimna, tak samo jak moje ręce, które w tym momencie kurczowo trzymały się białego papierosa. Zaciągnęłam się mocno, wtedy poczułam, że to nie świeże powietrze wypełnia moje płuca, tylko  jest to w całości dym nikotynowy. Nie przeszkadzały mi przestrogi dotyczące, chorób nowotworowych z tego powodu, jak mam umrzeć to prędzej czy później to nastąpi a powód jest nieistotny. Do domu Nathalie miałam jeszcze kawałek drogi, dlatego wyciągnęłam mój telefon, który spoczywał wcześniej w kieszeni kurtki i zaczęłam stukać potrzebne literki na ekranie. Nie chciałam zdradzać, miejsca mojego pobytu tylko dowiedzieć się co robi w tym momencie, bo może akurat wyjechała, chociaż to chyba nie możliwe, powiedziałaby mi. Na próżno wysłałam wiadomość ponieważ nie mogłam doczekać się odpowiedzi z jej strony. Zdążyłam zaciągnąć się dostatni raz i wyrzuciłam resztki do pobliskiego kosza na śmieci. Stanęłam pod domem Nathalie, jednak wpadłam na pomysł by zrobić jej niespodziankę i wejść od strony ogrodu, byłam pewna, że właśnie tam ją znajdę, spędzała tam każdą wolną chwilę, nie zważając na pogodę czy inne okoliczności. Znalazłam się na tyłu domu, jednak nie byłam wstanie by wykonać jakikolwiek ruch moim ciałem. Miałam rację, siedziała w tym samym miejscu, niestety nie była sama. Poczułam ciche wibracje telefonu, jednak wiedziałam kto jest nadawcą bo wcześniej zobaczyłam moją ` przyjaciółkę ` z urządzeniem w ręce.
` A nic takiego kochana. Siedzę sama i się nudzę. A co u Ciebie ? Opowiadaj .`
Zamarłam czytając treść wiadomości, właśnie ona mnie okłamała. Jak tu wierzyć w przyjaźń, ja się pytam ? Każdy mnie tylko zawodzi, udowadniając, że fałszywość to dość popularna choroba w tych czasach, bardziej niż grypa czy ospa. Postanowiłam nie odpisywać tylko znów spojrzałam na parę wymieniającą się śliną w ogródku. Gdy się przyjrzałam zobaczyłam, że to ten sam chłopak co tamtego lata, rzekomy kuzyn Piter, z którym nawet rozmawiałam. Widocznie to wszystko musiało być kłamstwem, tak jak nasza przyjaźń, która w tym momencie się skończyła. Kuzyn był zwykłą przykrywką, to dlatego nigdy nie widziałam go na żadnym zjeździe rodzinnym z resztą a ja przez tyle lat myślałam, że to jest jej kuzyn, który niby mieszka daleko ale jest u niej w każdy weekend bo są bardzo blisko ze sobą, żałosne. Postanowiłam się wycofać, kiedy poczułam małą śnieżynkę na rozgrzanym ze złości policzku. W takim momencie spadł ukochany przeze mnie śnieg, nie miałam jednak siły cieszyć się z tego powodu tylko postanowiłam zawrócić do domu. Odwróciłam się na pięcie i pomaszerowałam w dobrze znanym mi kierunku, tylko tym razem postanowiłam zahaczyć o jedno miejsce, który był lubiany przeze mnie Starbucks, musiałam uzupełnić braku cukru, które zebrały się w moim organizmie . Weszłam do znanego mi lokalu, siadając przy najbardziej oddalonym od drzwi stoliku, wiedząc, że tam będzie mi najcieplej, przyznaje zmarzłam i to bardzo, a pocieranie rąk nie skutkowało. Zamówiłam oczywiście już kolejną tego dnia kawę i kaloryczne, ciastko czekoladowe.
W czasie oczekiwania na zamówienie, postanowiłam kolejny raz posłużyć się telefonem. Tym razem nie była to byle błahostka by tak po prostu napisać wiadomość, konieczna była rozmowa. Gdy miałam zamiar nacisnąć ikonę podpisaną ` kontakty ` zauważyłam wiadomość od Nath, która niepokoiła się, brakiem odzewu z mojej strony, którego nigdy wcześniej nie doświadczyła, jednak nie miałam zamiaru tego zmieniać. Zignorowałam wiadomości i nacisnęłam wcześniej już wybrany numer. Po paru minutach Zayn odebrał, dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że nie wiem co mam mu powiedzieć.
- Olivia ? Co się z Tobą dzieje ? Lou nie chce nic mi powiedzieć – udało mi się wyczytać z jego głosu zdenerwowanie jak i przejęcie całą tą sytuacją.
- W tym momencie jest to nie ważne. Posłuchaj kiedy będziesz w Glasgow ? – zadałam dość proste jak dla mnie pytanie, zarazem dość ważne.
- Powinienem być na początku kolejnego tygodnia bo stęskniłem się za Nathalie . Nie wiesz może co u niej ? Ostatnio rzadziej się odzywa . – nie miał o niczym pojęcia, jednak wolałam mu powiedzieć osobiście.
- Nie mam pojęcia ale wstrzymaj się z wizytą i najpierw przyjedź do mnie bo muszę Ci coś powiedzieć. Wyślę Ci adres, znajdziesz bo mieszkam niedaleko niej. Mam prośbę, bądź sam .- wypowiedziałam te słowa ze wstydem, którego nie rozumiałam ale wiedziałam, że tak będzie lepiej. Starałam się nie zdradzić moich intencji po tonie głosu.
- Dobrze będę.
Zakończyłam rozmowę krótkim ` trzymaj się ` , następnie się rozłączając. Czułam się fatalnie musząc kolejnemu z moich przyjaciół przekazać taką informację, w dodatku jeśli to była moja przyjaciółka. Byłam pewna, że go to zaboli ponieważ uwierzył, w jej słowa. To był zdecydowanie drugi z najcięższych dni, modliłam się by tylko mi uwierzył, bym znów nie została potraktowana jak wcześniej ..

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
no no robaczki, postaraliście się i to bardzo więc macie <3 dziękuje za 22 komentarze do tamtego rozdziału i proszę o więcej.:) również tym 18 osobą, którzy mnie obserwują. jeśli nie wiecie jak to zrobić wystarczy wejść w listę czytelniczą w waszym panelu i nacisnąć ` dodaj `.
chciałabym wam polecić opowiadanie, które ubóstwiam po prostu. Carrie dziękuje Ci za to opowiadanie no i pozdrawiam Cię.:D <3

czekam na X komentarzy od was .:* do robooty.


wtorek, 22 maja 2012

dziewiętnastka .




ROZDZIAŁ XIX

Siedziałam na wprost mojej starodawnej toaletki, do której byłam przywiązana. To właśnie przy niej kiedyś poprawiała się moja rodzicielka. Wcześniej wyglądałam koszmarnie, nie mogłam pokazać się w takim stanie.  Rozmazane, ciemne smugi były wchłonięte przez miękki wacik. Poprawiłam znów mojr rzęsy, chociaż wiedziałam, że tusz na nich długo nie zagości. Wcześniejsze wory pod oczami zostały starannie zamaskowane korektorem, a najlepsze z moich ubrań leżały teraz na moim ciele. To wszystko dlatego, że spodziewałam się wizyty Patricii wraz z David’em. Salon był starannie posprzątany, nie było śladu po wczorajszym załamaniu.  Chociaż przez chwilę musiałam udawać, że nic się nie stało. Nie tak łatwo jest zapomnieć cząstkę siebie, w tak krótkim czasie, nawet nowo poznani znajomi nie uleczą całego zła jakie zostało mi wyrządzone .. a może sama sprawiłam sobie ten ból ? Obiecałam sobie, że to był ostatni raz kiedy topiłam smutki w alkoholu, jednak bez nikotyny sama nie dam rady. Na samą myśl poczułam nieznaną siłę, która zaciągnęła mnie na balkon by właśnie tam znów dusząc się nikotyną z myślą o nim. Zaciągnęłam się mocno za cierpienia, które wykańczają mnie powoli każdego dnia, za łzy, które sprawiają, że moja poduszka zostaje przesiąknięta słonymi kroplami, za bóle, które zabierają wszystkie moje dotychczasowe siły. Za to wszystko co złego mnie spotkało, te poniżenia, upokorzenia .. pusty uśmiech. Za to, co najbardziej chciałabym zapomnieć. Patrząc na to wszystko w koło, stwierdzam ze świat stracił kolory i boję się, że już nigdy może nie powrócić do podstawowych barw.
Do moich uszu doszedł dźwięk dzwonka do drzwi. Pośpiesznie zaciągnęłam się ostatni raz, by następnie zgasić papieros na drewnianej poręczy. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam tylko David’a, nie przeszkadzało mi to jednak liczyłam również na Pati .
- Hej. Pati coś wypadło no ale jestem ja . Mam filmy – powiedział entuzjastycznie, wskazując na torbę wypełnioną filmami .
Zaprosiłam go do środka po czym przyjrzałam mu się z uwagą. Miał na sobie szare rurki z niskim krokiem, rozpiętą, kolorową koszulę w kratę a pod nią T-shirt z nadrukiem. Muszę się przyznać, że na sam widok się uśmiechałam. Usiadłam po turecku, Dav ruszył moim śladem, w skutek czego na wprost miałam Jego piękne niebieskie oczy,  odcieniu błękitnej fali, który był tak rzadko spotykany, co czyniło go niezwykle wyjątkowym.
- To który wybieramy ? – wyrwał mnie z transu słodki głos chłopaka, na który promiennie się uśmiechnęłam .
- Zdaję się na Ciebie. Poczekaj tu – odpowiedziałam, udając się do kuchni, w czasie kiedy to on podejmie decyzję.
Zaczęłam szukać po szafkach pudełka z popcornem, dopiero po otworzeniu każdej z możliwych znalazłam to czego szukałam. Nie było to zbyt skomplikowane, więc po chwili wróciłam z miską popcornu, dwoma szklankami i całym kartonem soku pomarańczowego. Jednak mój towarzysz nie wybierał filmu tylko przyglądał się .. no nie, wiedziałam, że zdjęcia w tym miejscu to zły pomysł. Niestety nie miałam serca ruszać tego, co ustaliła wcześniej moja rodzicielka.
- Nie mówiłaś, że pozowałaś do zdjęć – usłyszałam wyrzut w jego głosie, chociaż osobiście uważałam, że to nic ważnego.
- Bo nie pytałeś – wycedziłam przez zaciśnięte zęby, a wszystko dlatego, że nie byłam z nich zadowolona.
David nie poruszył już tematu, co mnie uszczęśliwiło jednak myśl, że ktoś prócz mojej rodziny widział jak wyglądałam  przed paru laty, przyprawiał mnie o dreszcze. Było dość późno, więc obyło się zasłaniania okien, bez tego panował mroczny nastrój.
Usiedliśmy razem wygodnie na kanapie i zaczęliśmy oglądać horror, który wybrał chłopak. Na samym początku słysząc upiorna muzykę, przeszły mnie dreszcze po całym ciele.  Nie miałam pojęcia o czym był ten film, ani jaki był jego tytuł co powodowało jeszcze większy strach przed kolejnymi scenami .Zauważyłam, że co chwilę patrzy na mnie ukradkiem, sprawdzając na moją reakcję. Uwielbiałam horrory, jednak zawsze bałam się chodzić później sama, a teraz samotna w wielkim domu, jestem pewna, że ta noc będzie ciekawa.  Wciągnięta w film brałam ziarnka do ręki nie patrząc, na ruchy, które wykonuję. W końcu musiało to się stać, sięgnęliśmy po tą samą garść, łapiąc się przy tym za rękę. Zdziwiła mnie nasza reakcja, zamiast się wstydzić i sprawić, żeby nasze policzki się zaczerwieniły, my wybuchliśmy śmiechem. Spojrzałam na ekran i podskoczyłam w miejscu kiedy demon porwał jednego z domowników.
- Boisz się ? – spytał z tym cwanym uśmieszkiem, który zdążyłam już poznać.
- Nie no co Ty – sarkazm, miałam nadzieję, że chociaż on jeden go wyczuje w wypowiadanym przeze mnie zdaniu.
Nic nie odpowiedział po prostu objął mnie ramieniem, na co promiennie się uśmiechnęłam. Poczułam zapach jego skóry, który był bardziej pociągający niż niejedne perfumy. Trwałam przez resztę filmu w jego uścisku, a kiedy zobaczyłam napisy końcowe nie byłam w stanie wymówić żadnego słowa jak i on .
- O czym myślisz ? – ciekawość pierwszym stopniem do piekła, najwyżej .. niebo i tak mnie nie przyjmie.
- Nie chciałabyś znów zacząć karierę w fotomodelki ?
Usłyszałam dość ważne pytanie, na które przez dłuższą chwilę nie znałam odpowiedzi. Potrzebowałam pracy, obiecałam sobie, że stanę na nogi i nie poproszę ojca o pieniądze. Z drugiej strony nie wiedziałam czy się na daje.
- Nie wiem czy bym potrafiła, mogę spróbować – nutkę nieśmiałości dało się wyczuć w moim głosie.
- Tylko przez pewien czas musiałabyś być na miejscu. Nie wiem czy to możliwe. W końcu masz przyjaciół w Londynie i tego całego Harry’ego. Długo zamierzasz tu zostać ? – nie był świadom jakie trudne dla mnie zdania wypowiada.
- Na zawsze .. – wyszeptałam piskliwym głosem, nad którym nie mogłam zapanować.
Chłopak od razu zauważył co jest grane, a ja plątałam się we własnym umyśle czy mogę mu to wszystko powiedzieć. Serce wygrało, otwierając wszystko co je zraniło. Gdy wydusiłam z siebie całą tą historię graną w mojej głowie, poczułam ulgę i to że zdobywam nową zaufaną osobę. Długo nie mogłam się uspokoić przez co zasnęłam .. w ramionach David’a .

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PROSZĘ PRZECZYTAJ <3
rozdział nie jest za długi ale musiałam coś dodać, ze względu na komentarze. dotrzymuję słowa.:) powiem tak .. plan na to opowiadanie jest już opracowany ale dziękuje za wasze sugestię. mogę zdradzić, że rzeczywiście Harry przekona się na zdradzie i dojdzie do rozmowy z Olivia i to z wielkim hukiem. ale proszę was dajcie czas mojej bohaterce, bo to nie jest takie łatwe. jak widzicie ona właśnie układa sobie życie ale nie bójcie się o jej nowych przyjaciół, z czasem stworzą wspaniałą trójkę i Olivia wiele będzie im zawdzięczać. dlatego bądźcie cierpliwi i czekam na kolejne 2O komentarzy. kocham was <3 dobijemy do 20 obserwatorów ?
 Pati nie daje mi spokoju a ja jestem zapominalska -,-
ale wreszcie proszę jej opowiadanie : http://something-gotta-give-now.blogspot.com/

sobota, 19 maja 2012

osiemnastka .





ROZDZIAŁ XVIII

Leżałam na twardych panelach w mym pokoju, skulona .. dokładnie tak samo jak 
poprzedniego wieczoru, brak sił zmusił mnie, bym właśnie tu przespała noc.  Czułam potworny ból głowy, dobrze wiedziałam co było przyczyną, butelka z Jackiem
Daniels'em mojej prawej ręce.  To właśnie ona była oparciem dla mnie, jedyną rzeczą do której mogłam się wypłakać. Chciałam sprawdzić godzinę, jednak  odbicie w ciemnym ekranie telefonu przestraszyło mnie. Kim była ta osoba ? Blondynka, o smutnych niebieskich oczach, zasłoniętych policzkach, przez dość grubą smugę czarnego tuszu. Nie mogłam jej poznać, jednak po chwili zrozumiałam, że to właśnie ja jestem tą dziewczyną. Jeden incydent zauważył na całym moim życiu, na tym jaki będzie jego dalszy ciąg. Po chwili odblokowałam urządzenie i ujrzałam milion nieodebranych połączeń i tysiące wiadomości. Przejechałam paznokciem po ekranie by sprawdzić dokładnie każdego nadawcę, miałam nadzieję, że ujrzę to jedno imię, które mogłoby odmienić mój los. Niestety kontakt ze mną pragnął mieć tylko Louis i mój operator. Gdy pomyślałam o tym, ile czasu spędził wydzwaniając do mnie postanowiłam mu odpisać, lecz to nie było takie łatwe jak myślałam. Ręce trzęsły mi się z bólu, przez co poprzestałam na krótkiej, ale treściwej wiadomości ` żyję . `, wiedziałam, że już po chwili będzie próbował się ze mną skontaktować, więc szybkim ruchem wyłączyłam telefon porzucając go w stercie ubrań. Nadal czułam, że moje policzki są mokre, nie miał kto ich wytrzeć. Próbowałam mówić do Boga, by dowiedzieć się po co, pozwolił mi go poznać. Po co dał mi widzieć jego szczery uśmiech, słyszeć jego głos, który wywoływał dreszcze na całym mym ciele. Na cholerę dał mi szansę, rozmów z nim do późna w nocy .. No po co, ja się pytam ? Tylko po to, żeby teraz mogło mi go zabraknąć ? Chyba właśnie dlatego .. Z trudem podniosłam się na równe nogi, upijając ostatni łyk z dna butelki. Nie miałam by otworzyć wielkie, szklane drzwi na balkon, jednak musiałam sobie z nimi poradzić. W końcu oparłam się o barierkę, zapalając papierosa, który jeszcze przed chwilą spoczywał, w tylnej kieszeni moich spodni. Patrzyłam na okno od Jego pokoju, obserwując jak to, co budowałam tyle czasu z łatwością, w zaledwie kilka chwil ulatuje bezpowrotnie. Patrzyłam jak papieros robi się coraz krótszy, jak ogień miejsce przy miejscu wypala resztki bezsensownej miłości. Doszłam do momentu, w którym już nic nie da się zrobić. Wyrzuciłam papierosa, tak jak On wyrzucił mnie ze swojego serca. Teraz widziałam jak spada w dół, aby w końcu dotknąć dna, upaść na ziemie. Leżał, nadal słabo się żarzył. Nikt go nie zauważa. Koniec . Papieros się wypalił, jak Jego uczucie do mnie. Dobrze wiem, że kochamy to, czego nie możemy mieć, czego nie możemy dotykać, do czego nie możemy się uśmiechać, mówić. Kochamy nieosiągalne, taka jest prawda. Byłam już spakowana, więc przyszedł czas na zamknięcie ostatniego rozdziału, który tu spędziłam. Weszłam do łazienki, by po raz ostatni móc spojrzeć w to lustro i zmyć pozostałości na mych policzkach. Biały wacik, został przepełniony czarnym cieniem. Zobaczyłam moją czystą, bladą twarz. Nigdy nikt, nie doprowadził mnie do takiego stanu jakiego jestem teraz. Musiałam coś zrobić z mym wyglądem. Użyłam kosmetyków z mej półki i już po chwili, także one leżały w zamkniętej kosmetyczce. Szafa pozostała pusta, tak samo jak wszystkie półki w mym biurku, jak moje serce. Zamknęłam drzwi od mojego pokoju, patrząc po raz ostatni na fioletową ścianę i udając się do wyjścia. Pomyślałam o tacie, przecież dzisiaj miał wrócić. Wyciągnęłam białą kartkę z kuchni oraz jakiś długopis, chociaż nie byłam pewna czy jego atrament się już nie zużył, tak jak ja. Zaczęłam głowić się nad zdaniem, które musiałam zostawić, ponieważ nie byłabym w stanie rozmawiać z nim o tym wszystkim. Po dłuższej chwili zapisałam ciąg liter, który przedstawiał się krótko i treściwie .
` Musiałam wyjechać, nie pytaj dlaczego. Nie jestem dzieckiem, poradzę sobie. Z czasem się odezwę . Olivia `
Nie mogłam mu wyjaśnić prawdziwej przyczyny, zabrałam klucze do mieszkania w Glasgow i wyszłam na czekającą już pod domem taksówkę . Wszystko było już przemyślane wczoraj, kiedy patrzyłam w sufit, który wydawał się być bardziej interesujący niż pustka, która ogarniała mnie w każdym możliwym calu mojego ciała, jak i umysłu.
- Poproszę na lotnisko – powiedziałam do kierowcy, za szybą. Mijałam ulice Londynu, które stały się moim drugim domem, niestety musiałam je opuścić. Teraz kiedy od mieszkania chłopców dzieliły mnie kilometry, zaczęłam czuć cholerną pustkę. Chciałam dotknąć serca na mej szyi, lecz go tam nie było. Jak zapomnieć ? Czy to w ogólne realne ?
Nie znam odpowiedzi na te pytania i pewnie nigdy ich nie poznam. Z myśli wyrwał mnie kierowca, który chciał dać mi do zrozumienia, że jesteśmy na miejscu. Wygrzebałam z małej torebki portfel, by następnie zapłacić za taksówkę. Nie czekając na resztę gotówki, udałam się z bagażem w stronę wejścia. Spojrzałam na wielkie tablice na wprost mnie, informujące o godzinie przylotów i odlotów. Przyjechałam idealnie, bo już za niecałą godzinę miałam lot prosto do Glasgow. W pośpiechu udałam się do miejsca gdzie mogłam zakupić bilet. Kobieta poinformowała mnie, że przybyłam w ostatnim momencie i w trybie natychmiastowym mam się udać do miejsca odlotów. Już po chwili udałam się na pokład samolotu, wyszukując wolnego miejsca . W zasięgu mojego wzroku ujrzałam dziewczynę, która wydawała się być w moim wieku, pospiesznym krokiem udałam się w jej stronę by móc wygodnie usiąść w ciągu najbliższej godziny. Blondynka spojrzała na mnie przez chwilę, po czym uroczo się uśmiechnęła, wyciągając do mnie dłoń.
- Hej, Patricia miło mi . – była naprawdę śliczna i te duże, zielone oczy, które od zawsze uwielbiałam.
- Olivia, mi również . – posłałam jej jeden z najpiękniejszych uśmiechów, na jaki było mnie stać.
- Skądś Cię znam .. zaraz, zaraz. Czy to nie Ty jesteś przyjaciółką tego znanego zespołu? One Direction, dobrze pamiętam ?
- Tak dobrze, tylko, że już się nie przyjaźnimy ..  – wycedziłam przez zęby zaciskając pięść a dziewczyna zauważając to szybko zmieniła temat, całe szczęście ..

Reszta lotu minęła bardzo przyjemnie i szybko a wszystko dzięki rozmowie z Patricia, która naprawdę umiała mnie rozśmieszyć i sprawdzić, że chociaż przez chwilę zaczęłam się uśmiechać. Dowiedziałam, że się udaje się do Glasgow, ponieważ właśnie tam pracuje jako modelka, to wyjaśniało jej zgrabną figurę, której każdy by jej pozazdrościł. Opuściłyśmy samolot zgodnie ze wskazówkami stewardes’y, kiedy miałam już się poznać z nowo poznaną osobą, usłyszałam dość kuszącą propozycję.
- Mam pomysł. Może byśmy pojechały do mnie ? Chyba, że masz coś ważniejszego to się nie narzucam .. – zaczęła mówić tak szybko, że się pogubiłam, więc postanowiłam jej przerwać.
- Z chęcią. – odpowiedziałam niegrzecznie jej przerywając, po czym zobaczyłam jak je twarz promienieje – tylko musze wykonać jeden telefon, poczekaj – dopowiedziałam odchodząc na bok .
Włączyłam telefon i już wiedziałam, że się nie myliłam, od razu po wysłaniu mojej odpowiedzi Lou próbował się do mnie dodzwonić. Zapaliłam kolejnego papierosa, jednocześnie próbując się dodzwonić do przyjaciela. Nie musiałam długo czekać, odebrał już po pierwszym sygnale, przez co zakrztusiłam się dymem, chcąc szybko coś powiedzieć.
- Cześć Lou, wybacz chciałam być sama – próbowałam odpowiedzieć spokojnym tonem, jednak głos na samo wspomnienie ostatniego dnia mi zadrżał.
- Wszystko dobrze ? Poczekaj zaraz u Ciebie będę – był gotowy zaraz się u mnie pojawić, w takich właśnie chwilach doceniam przyjaźń.
- Tomo poczekaj ! Mnie już nie ma w Londynie, właśnie wylądowałam –usłyszałam chwilę ciszy, po czym ton oburzenia.
- Co ?! Gdzie jesteś ?! Zaraz tam będę, daj mi chwilę.- co za wariat, sprawił jednak, że się uśmiechnęłam.
- Nie musisz, wszystko jest w doskonałym porządku. Chcę odpocząć od tego wszystkiego, zapomnieć..  Wróciłam do Glasgow, ale proszę nie mów nikomu o miejscu mojego pobytu. Odezwę się do Ciebie jeszcze i dziękuje za wszystko. Jesteś wspaniały. – miałam ochotę go teraz przytulić, niestety byliśmy oddaleni o setki kilometrów.
- No dobrze, ale jakby coś się działo to dzwoń i nie wyłączaj więcej telefonu. Trzymaj się mała. – powiedział tym entuzjastycznym tonem, którego nigdy nie zapomnę.
- Cześć – odpowiedziałam siadając na niewygodnym, plastikowym krześle, chowając twarz a dłoniach. To wszystko było takie trudne, nie umiałam sobie sama z tym poradzić. Opuszczając Harry’ego opuściłam tez czwórkę wspaniałych przyjaciół, którzy mogli być w tej chwili dla mnie oparciem. Wcześniej nie patrzyłam na to w ten sposób.
Podniosłam się, poprawiając dół mojej białej bluzki, idąc w kierunku dziewczyny. Udałam się za nią w stronę parkingu, uprzedziła mnie, że przyjedzie po nas jej kolega .

Już po chwili ujrzała właściwy samochód i zaczęła mnie ciągnąć w jego kierunku.
Z pojazdu wysiadł przystojny chłopak, z przepięknym białym uśmiechem.
- A co to za ślicznotka ? – wskazał na mnie po czym, od razu wiedziałam, że moje policzki zajęły dwa ogniste rumieńce.
- Olivia – przedstawiłam się nie śmiało, przyglądając się jemu.
- David . No dalej wsiadajcie – pogonił nas i już po chwili siedziałyśmy na miejscach. Bałam się, że w samochodzie będzie krępująca cisza,  wprost przeciwnie, nie przestawałam się śmiać z ich żartów i opowieści na swój temat. Podjechaliśmy pod dość duży, szklany budynek.
- Wchodzisz z nami ? – zaproponowała David’owi Patricia, spoglądając kątem oka na moją reakcję.
- Nie chce wam przeszkadzać ..  Wrócę później.– zaczął nieśmiało, chyba chodziło o moja obecność.
- Mi nie będziesz, wprost przeciwnie – słysząc moją wypowiedź zgodził się wejść do środka.
Pierwsze co zobaczyłam po wejściu do pokoju dziewczyny to czarny kot, leżący na jej łóżku. Wydałam przeraźliwy pisk i zaraz podbiegł do mnie David.
- Co się stało ? - patrzył w moje niebieskie oczy, mając w myślach najgorsze scenariusze.
- Kot - powiedziałam szeptem pokazując na zwierzę, którego się panicznie bałam. 
- Żartujesz sobie ? Co może Ci zrobić taki mały kotek - po czym zaczął się z nim bawić. Wyglądał tak słodko, że wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni moich spodni i zrobiłam zdjęcie.



- Pogłaskaj go - podszedł z kotem. Niepewnie wyciągnęłam prawą dłoń, by przejechać po ciemnej sierści. Przymknęłam oczy ze strachu, przyjmując dziwną minę, przez którą chłopak wybuchnął śmiechem.
Po chwili do pokoju weszła dziewczyna z trzema kubkami kakao na srebrnej tacy, ciekawa z powodu naszego śmiechu. Gdy siedzieliśmy postanowiłam pokazać im zdjęcie, które zrobiłam prze chwilą.
- Ale słodkie. - stwierdziła Patricia, trzymając w rękach mój telefon.
-Mógłbyś być modelem - podsumowałam.
- Przecież jest, poczekajcie zaraz wam coś przyniosę. - powiedziała i zniknęła za drzwiami, jednak jak burza pojawiła się z powrotem z dwoma albumami w ręce.
- Proszę oto moje zdjęcia a to Davida . 
- Jak mogłaś i skąd to w ogóle masz ? - David posłał jej mordercze spojrzenie na co ona tylko wzdrygnęła ramionami.
Moją uwagę przykuło jedno, które pokazałam chłopakowi jako najlepsze.


Przy nich czułam się zwykłą szarą myszką. Zdjęcia dziewczyny, również były świetne.



Później wpadliśmy na pomysł obejrzenia horroru, niestety było już późno u musiałam wracać. David zaproponował mnie odwieźć, więc przystałam na jego propozycję.
- Obiecaj, że jutro obejrzymy film. - powiedział chłopak w moją stronę, gdy opuszczałam jego samochód.
- Pewnie, tylko tym razem ja zapraszam was do mnie. Adres już znacie. - pokazałam na budynek stojący za mną.
- Niech będzie. Proszę, zadzwoń jak coś by się zmieniło - podał mi kartkę ze swoim numerem. Kiwnęłam głową i udałam się w stronę mieszkania.

Zapowiadał się jutro wspaniały dzień. Zaczęłam terapię, leczącą moje schorowane serce a nowi znajomi mogą mi w tym pomóc.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
proszę oto 8nastka ! <3 co wy na nią ? dziękuje za komentarze i wejścia, w które ostatnio mnie zaskakują. już prawie 8 tysięcy o.o Dziękuje dziękuje, kocham was <3
czekam na x ilość i macie nowy, więc każdy kto przeczyta jest proszony o zostawienie `śladu ` <33

środa, 16 maja 2012

siedemnastka .



zanim zaczniecie czytać możecie włączyć to.
było przy tym pisane.

ROZDZIAŁ XVII

Stałam przed wielkimi dębowymi drzwiami, wahając się nad moim postanowieniem. Już miałam odejść od mojego obiektu, kiedy Louis zapukał pięścią i szybko uciekł po schodach na dół, mało co nie tracąc przy tym zębów. Nie byłam nawet w stanie, by z moich ust wypłynął cichy chichot. Teraz nie było wyjścia, po chwili usłyszałam głośne ` proszę ` sygnalizujące, że mogę wejść do pokoju. Otworzyłam drzwi i ujrzałam chłopaka przeglądającego jakieś magazyny, które już po chwili rzucił za siebie widząc moją twarz.
- Musimy porozmawiać – te dwa słowa z trudem przeszły przez moje gardło, jednak wiedziałam, że teraz będzie tylko gorzej. Wyraz twarzy Harry’ego momentalnie uległ zmianie. Mój rozmówca wskazał ręką na miejsce koło siebie i czekał, aż coś powiem . Wzięłam głęboki oddech zastanawiając się, od czego dokładnie zacząć.
- Nie myśl, że to dla mnie łatwe, bo tak nie jest ale jesteś moim przyjacielem i muszę Ci to powiedzieć. Caroline .. ona Cię zdradza – powiedziałam czekając na reakcję ze strony chłopaka. Jego twarz była obojętna, a on sam nadal wpatrywał się w czubki swoich białych butów.
- Wiedziałem  .. – powiedział obracając w dłoni czasopismo, denerwował się, jednak czekałam na to co powie dalej – Caroline miała rację, że będziesz chciała zniszczyć nasz związek, jednak zawzięcie w to nie wierzyłem, byłem pewien, że taka nie jesteś. Myliłem się .

No Harry dopowiedz jaka nie jestem ? Nic nie wiesz .. Zamarłam, moje serce przestało bić, płuca nie dostarczały mi już potrzebnej ilości tlenu a krew w żyłach przestała tętnić. Nie miałam pojęcia, że Flack zdążyła mnie uprzedzić, nie wiedziałam co mu powiedziała, jednak wiedziałam, że przez nią przestał mi wierzyć co było ogromnym ciosem .
- Nie rozumiesz .. sama powiedziała, że robi to tylko dla sławy. Wiem, że to dla Ciebie trudne ale tak jest. Nie kłamię. – próbowałam się wytłumaczyć jednak mój głos zaczął drżeć, nie pozwalając mi na wypowiedzenie niczego więcej.
- Powinnaś zrozumieć, że to ona daje mi szczęście, które trzyma mnie przy życiu a Ty chcesz to zburzyć – coraz bardziej podnosił głos a ja zaczęłam się Jego bać, chciałam uciec od tej rozmowy, jednak było za późno.
Moje oczy były przepełnione niemą prośbą o pomoc, lecz nikt nie potrafił zrozumieć krzyku mych źrenic.
- Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi – mówiłam najciszej jak się da bojąc się odrzucenia z Jego strony, które nadeszło.
- Widocznie nie – ton jego głosu gdy to wypowiadał był inny niż zwykle, oziębły, szorstki, taki jakiego nigdy nie chciałam usłyszeć.
Moje oczy gasły, uśmiech zbladł, słowa nabrały pustego brzmienia. A serce, biło cichym, nierytmicznym dźwiękiem. Przestałam władać moim ciałem, w skutek czego nogi stały się jak z waty a on był tym cholernym panem sytuacji. Zamknęłam powieki, by nie pozwolić wypłynąć łzą na powierzchnie, lecz jedna pojedyncza słona kropla, przebiła się przez moje rzęsy i bez pytania spłynęła po moim bladym policzku a za nią spływały kolejne z częścią mego makijażu. Nie muszę na niego patrzeć, na samą myśl o Harry’m rozrywa mnie od środka, dosłownie umieram. Każda cząstka mojego ciała usycha, wypala się a ja z trudem powstrzymuję się od krzyku, z przeplatanym  histerycznym płaczem. Mój przyjaciel, praktycznie już były nie wierzył w żadne wypowiadane przeze mnie słowo, wiedziałam, że już go straciłam. Uwielbiałam Jego obecność, niczym dziecko zimę. Uwielbiałam Jego dotyk, który jest dla mnie jak lodowaty, zimowy puch na przełomie grudnia i stycznia dla tych krasnali w kolorowych kurtach biegających po podwórku, rzucających się śnieżkami. Uwielbiam jak Jego oddech owiewa mi twarz, a policzki niczym od mroźnego powietrza, rumienią się. Mimo to musiałam podjąć decyzję . Stał i patrzył w okno, jakby to była nic nie znacząca rozmowa, widocznie tak musiało być. Wzięłam głęboki oddech i wypowiedziałam kolejne zdania zadając coraz mocniejsze ciosy w moje serce, jednak to było nic w porównaniu z emocjami i pragnieniami, które się we mnie gotowały.
- Odejdę ale najpierw patrząc mi prosto w oczy, wykrzycz, że nic nie znaczę. wykrzycz, że nawet to kiedy wtulałam się w Ciebie było nieporozumieniem. Odejdę, jeżeli mi udowodnisz, że postępujesz zgodnie z sercem. że nie stawiasz się mu na przeciw ze względu na swoją chorą dumę, tym samym odbierając mi szansę na szczęście. – serce waliło jak oszalało, zrobiło mi się duszno, lecz czekałam. Odkleił swój wzrok od okna i spojrzał w moje oczy, co przyprawiło mnie o kolejny zawrót głowy. Jego iskierki znikły, nie widziałam w nich emocji, tylko pustkę.
- Nic nie znaczysz – usłyszałam te słowa, przez które zawalił się mój cały świat,  tak sama tego chciałam.




Zdjęłam łańcuszek, który wisiał na smukłej szyi by następnie położyć na Jego ręce i zacisnąć w pięść. Napis ` Na zawsze w moim sercu . H ` okazał się nie prawdziwym a może był tylko nie dla mojej osoby.
- Widzę, że masz u siebie własną definicję słowa ` na zawsze `, bo u Ciebie to trwa kilka miesięcy. – nie reagował, moje słowa były wypowiadane jak do ściany.
Na wszystko przychodzi odpowiedni moment, najwyraźniej przyszedł ten najodpowiedniejszy,  żeby powiedzieć mu jak bardzo rani mnie każdego dnia przytulając się do niej . Jak głęboko wbija mi nóż w serce za każdym razem. To właśnie ten moment by wyznać wszystko ze szczegółami, tak czuję, lecz jednak i tak wiem, ze tego nie zrobię bo za bardzo boję się mocniejszego bólu, chociaż mocniej już chyba boleć nie może.
- Mogę Ci obiecać jedno. Dzisiaj widzisz mnie po raz ostatni. Będzie tak jakby mnie nigdy nie było, jakbym po prostu nie żyła .. – dopowiedziałam wstając z miejsca, udając się w kierunku drzwi. Odwróciłam się, by móc ostatni raz spojrzeć w jego jak szafiry oczy, przepełnione pełnią bólu, w dodatku z mojej winy. Nadal nie uwierzył, że to pożegnanie. W sumie i tak to olał. Nigdy mu na mnie nie zależało. Gdyby tylko chciał, mógłby wszystko zmienić, otworzyć się przede mną ale ludzie tak bardzo zauroczyli się Jego pozornym opakowaniem, że stwierdził, że nie warto. Miał rację. Nikt go nie znał, nawet ja sama, lecz i tak na ślepo go pokochałam.Przeraża mnie wieczność, ale jeszcze bardziej przeraża mnie myśl, że to koniec. Obiecałam sobie, że już nigdy więcej moich ust nie dotknie pragnienie miłości. Marzenia istnieją tylko po to, by nigdy się nie spełnić, taka jest prawda. Mój Harry, w sumie to już tylko Harry, nie ma pojęcia, ile bym mogła dla Niego zrobic i ile bym mogła poswiecic własnego szczęścia, było dla Niego  i ta chęć czucia, chcesz więcej i więcej... Nie chce już o Nim myslec, bo wtedy jeszcze bardziej boli mnie porażka, boli mnie moja wina. Ale to, ze nie chce... tez boli - czasem. Bo czasem całym sercem będę oddawać się wspomnieniom, bo to było najlepsze co mnie w życiu spotkalo. I nie wiem juz sama, czy chce wiecej czy nie.Czy może osiagne coś o czym jeszcze nie wiem, czy się wyleczę czy tylko mi sie pogorszy? Może umre ? Może. Nie będę tu zawsze,  tak mi sie wydaje. Może wlasnie na tym polega paradoks - wszystko się okaże. Otworzyłam drzwi i miałam tą cichą nadzieje, że mnie zatrzyma, on jednak nadal ślepo patrzył w pustą przestrzeń. Wyszłam z budynku zanosząc się płaczem, Lou próbował mnie dogonić jednak zniknęłam za drzwiami mojego mieszkania. Wspięłam się na samą górę by spakować wszystkie moje rzeczy do podróżnej torby po czym opadłam bezsilnie na podłogę, bez pomocnej dłoni przy sobie, która mogłaby mnie podnieść z tego dna. Muszę się upić, muszę nie myśleć, muszę nabrać tego przyjemnego uczucia nietrzeźwości uczuciowej. Możesz być wtedy niedaleko, możesz być wtedy z inną, to bez znaczenia. I tak moja głowa wciąż będzie produkowała Twój obraz, znów, znów, znów. Szczęśliwy, ale pozorny. Mam ochotę się upić i wtedy pomyśleć, poczuć tę gorycz nieszczęścia i samotności, które wsączę w siebie przez ten błyszczący kieliszek. Bo nie ważne jakbym była pijana to i tak wiem, że nigdy więcej go nie zobaczę. Wiem, że tracę czas, że mogłabym zrobić cholernie dużo, bo mam ambicje i chęci, ale Twój obraz przed moimi oczami, mnie paraliżuje, zapominam jak się oddycha przez tlen, który mi odebrał odchodząc, opadam. Chwilami nawet nie żyję, nie istnieje.  Telefon nie przestawał dzwonić, jednak nie była to osoba z którą chciałam w tym momencie rozmawiać tylko Louis . Teraz już wiem, że ludzie zawsze odchodzą, bez względu na to jacy byli ważni, jak mocno ich kochaliśmy i jakie wspomnienia po sobie zostawiają, po prostu odchodzą, taka kolej rzeczy. Dość niesprawiedliwa, okrutna, a jednak tak bardzo potrzebna zważając na to jak często się to zdarza i ile nas uczy. Mimo wszystko potrzebuje tego bałaganu, który robił w moim życiu, który nigdy nie wróci .. Brawo Olivia, perfekcyjnie spieprzyłaś sobie życie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
w połowie mi się podoba, chociaż mogłam ująć to wszystko lepiej. ogólnie to chyba mój najlepszy rozdział bo uwielbiam pisać takie sceny . a co wy o tym myślicie ? 
powiem jedno, teraz będzie parę rozdziałów kiedy nie bd kontaktu z Harry'm ale nie bójcie się kiedyś muszą się spotkać.;) dziękuje za komentarze i proszę o kolejne <3
ten rozdział jest dedykowany jednej osobie, ze względu na jego treść. będziesz wiedziała, że chodzi o Ciebie . x

poniedziałek, 14 maja 2012

szesnastka .


ROZDZIAŁ XVI

Pierwszym problemem, nad którym zaczęłam się głowić, po zakończeniu rozmowy z Tommo było to co ja na siebie włożę, dobrze wiedziałam, że to niebyle jaka gala i muszę jakoś wyglądać jeśli chce mieć jakąkolwiek styczność z Panną Flack. Miałam się pospieszyć ale kiedy zobaczyłam moje odbicie w lustrze, już wiedziałam, że to będzie nie możliwe. Weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę, po czym zostałam oblana gorącym kroplami, które działały jak balsam na moje ciało. Stanęłam na palcach by sięgnąć szampon, znajdujący się na najwyższej półce i wykładając go na dłoń, zaciągnęłam słodkim zapachem truskawek. Umycie moich długich włosów zawsze zajmowało mi sporo czasu ale dzisiaj postanowiłam się pospieszyć, w skutek czego już po dobrych paru minutach stanęłam przed lustrem wykonując make-up, owinięta beżowym ręcznikiem. Tym razem postanowiłam pomalować moje oczy bardziej wyraziście niż zwykle a rzęsy były przysłonięte smugą czarnego jak smoła tuszu. Zakryłam drobne niedoskonałości podkładem a policzki podkreśliłam różem, kolejno przyszedł czas na ułożenie włosów . Po długim suszeniu blond pukli, sięgnęłam po prostownice by zrobić delikatne fale na mej głowie, pochłaniało to wiele czasu ale gdy zobaczyłam efekt, zdecydowanie stwierdziłam, że było warto.  Następnie wybiegłam z łazienki by sięgnąć z szafy wieszak z już znalezioną w głowie sukience. Była bardzo dopasowana do figury mojego ciała, czarna sukienka, która miejscami prześwitywała koronką. Wydawało mi się, że była idealna na tą okazję, klasyczna i niezbyt wyzywająca długość przed kolano oraz trzy czwarty rękaw. Dobrałam do niej wysokie szpilki w jasnym odcieniu nude i tego samego koloru torebkę. Ubrana stanęłam przed wielkim lustrem, mało brakowało a bym się nie poznała. Całość dopełniła czerwona szminka na mych ustach.





 Byłam zadowolona z mojego wyglądu pierwszy raz od bardzo dawna, spoglądając na wyświetlacz telefony, stwierdziłam, że nie zajęło mi to zbyt dużo czasu. Chwyciłam kluczyki w ręce i ruszyłam na podjazd by już za chwilę odjechać moim land rover’em na przyjęcie. Spojrzałam, jeszcze na adres, który wysłał mi Lou by dokładnie wiedzieć gdzie mam się udać, na szczęście nie było to zbyt odległe miejsce. Ulice o tej porze były dość zatłoczone ale po dwudziestominutowej drodze dotarłam na miejsce, niestety ochroniarz przypomniał mi o jednym, nie mam zaproszenia. Zaczęłam szukać telefonu w małej kopertówce i już po chwili wybierałam numer mojego przyjaciela.
- Tomlinson, jestem przed wejściem. Nie chcą mnie wpuścić  .. – nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, przez słyszalny dźwięk kończącej się rozmowy. Wypatrywałam w tłumie przed ogromnym budynkiem, Louis’a jednak nie mogłam go znaleźć , bałam się, że on również ma taki problem, lecz już po chwili usłyszałam Jego słowa nad moim uchem .
- Przepraszam, nie widziałaś może tutaj ładnej dziewczyny, średniego wzrostu z długimi blond włosami i świetną figurą. – spytał nie wiedząc z kim ma do czynienia, dopiero kiedy się odwróciłam i ujrzał moją twarz, powiedział z niedowierzaniem.
- Olivia ? To Ty ? Nie poznałem Cię – był trochę zakłopotany tą całą sytuacją, która mnie rozbawiła.
- Tak ja, chociaż nie wiem czy pasuję do Twojego opisu – udawałam zamyślona patrząc na jego wyraz twarzy.
- Jesteś jeszcze ładniejsza. Chodźmy już – złapał mnie za rękę i przeprowadził przez całą stertę ochroniarzy, którzy byli zdziwieni faktem, że prawdą było moje przyjście do członków zespołu One Direction.
Sala była przepiękna, jednak nie zdążyłam się dobrze rozejrzeć z powodu Lou, który uparcie ciągnął mnie prosto do stolika przy którym byli chłopcy. Każdy z nich był zdzwiony moim przybyciem, widocznie przyjaciel nie zdążył ich poinformować .
- Jednak przyszłaś. Cieszę się – wiedziałam, że Harry wypowiedział te słowa szczerze, Jego szeroki uśmiech zdradzał wszystko. Jednak Caroline nie była zachwycona tym wszystkim, w końcu postawiłam na swoje i dumna upiłam łyk szampana ustawionego koło mego talerza. Tak naprawdę zastanawiałam się dlaczego chłopak mnie tu ściągnął, już po chwili miałam gotową odpowiedź w postaci wiadomości na ekranie mojego telefonu .
`Ja tego nie wytrzymam. Jak ona tak może. Zrób coś z tym `
Łatwo powiedzieć Tomo, ale co ja mogę zrobić kiedy ona jest obok, zaszkodzę tylko sobie, no właśnie boję się o siebie a nie powinnam . Szybko odpisałam na wiadomość i oznajmiłam wszystkim, że muszę udać się do łazienki, byłam pewna, że chwilę po mnie znajdzie się tam mój cel. Otworzyłam drzwi do pomieszczenia i spojrzałam w wielkie lustro, zaciskając drobne pięści. Musiałam wziąć się w garść i dać radę . Po dobrych paru minutach ujrzałam twarz Caroline.
- Cokolwiek kombinujesz, nie uda Ci się. – przywitała mnie oziębłym tonem, zbyt pewna siebie na początek, no tak czego ja się spodziewałam.
- Jesteś pewna ? – powiedziałam ze sztucznym uśmiechem na ustach, który na pewno zrozumiała.
- W przeciwnym razie .. – nie zdążyła dokończyć ponieważ weszłam jej w słowo, teraz to ja byłam górą.
- Przestań. To ja mogę w każdej chwili powiedzieć o wszystkim Harry’emu i nie obchodzi mnie co mu odpowiesz ale ja nie dam się szantażować. Jego szczęście jest ważniejsze niż moje. – mówiąc ostatnie słowa opuściłam Pannę Flack, zostawiając ją sama z tym dziwnym wyrazem twarzy, ewidentnie była zaskoczona.
Reszta imprezy przebiegła w doskonałym towarzystwie, Caroline ze swoją tanią wymówką wróciła do domu, oczywiście tylko ja wiedziałam jaki jest prawdziwy powód jej nieobecności . Nie przeszkadzało nam to w zabawie, byliśmy sami, nie chciałam tego psuć. Dlatego właśnie jutro postanowiłam wszystko wyjaśnić .

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam robaczki moje <3 w nagrodę za tak liczne i miłe przyjęcie wcześniejszego rozdziału macie nowy .;3 uważam, że może być chociaż zawsze może być lepiej. a teraz coś ważnego, następny rozdział jest już napisany więc jak będzie znów tak dużo x komentarzy jak ostatnio to go dodaje. pierwszy raz mogę powiedzieć, że MI SIĘ PODOBA . więc jeśli chcecie go ujrzeć do roboty <3 zdradzę tajemnice, opisuje on tylko przebieg rozmowy Olivii z Harrym. DZIĘKUJE <3

sobota, 12 maja 2012

piętnastka .


ROZDZIAŁ XV
Szłam podekscytowana dobrze znanymi mi ulicami miasta, każdy jego zakątek został przeze mnie odwiedzony w takim krótkim czasie, a to wszystko dzięki dobremu przewodnikowi, którym był wyłącznie lokowany Harry . Mimo takiego ziąbu na dworze, ludzie dalej przemykali zabiegani nie zważając na mnie, jak i na innych przechodniów . Żałowałam jednego, że biały puch nie przykrywa jeszcze dziurawych chodników, uwielbiałam śnieżne zabawy i to uczucie kiedy biała śnieżynka spada na Twój rozgrzany od rumieńców policzek, może już nie długo właśnie tak będzie. Dotarcie do tej narożnej kawiarenki nie zajęło mi dużo czasu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka, kiedy uderzył mnie powiew ciepła mieszający się z wonią szarlotki, której byłam fanką. Szukałam wzrokiem mojego celu, którym była oschła brunetka, ale widocznie jeszcze nie przybyła, pewnie miała w zwyczaju wielkie wejścia jak te wszystkie zadufane w sobie gwiazdeczki. Powiesiłam na stojaku, zdjęty wcześniej płaszcz i usiadłam w najbardziej oddalonym stoliku od wszystkich.
- Podać coś ? – spytał uprzejmie wysoki mężczyzna, czekając aż złożę zamówienie.
- Poproszę szarlotkę i małą latte  . – posłusznie zapisując, kelner odszedł od stolika.
Kawiarnia, chociaż tak mała była wypełniona po brzegi. Szybko dostałam moją szarlotkę, ponieważ już po dobrych paru minutach mogłam rozkoszować się jej smakiem. Dawno jej nie jadłam, jej smak był wyśmienity, taki jaki pamiętam. Biorąc ostatni kęs do mych ust, usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Tak to ona, elegancko spóźniona. Podeszła do mnie z ta oszałamiającą pewnością siebie, po czym zajęła miejsce przy dębowym stoliku .
- Więc o czym chciałaś porozmawiać ? Mów szybko, nie mam czasu . – cała się gotowałam, dosyć, że ją kryje to ona nie ma chwili by ze mną porozmawiać, naprawdę przepraszam, że nie jestem żadną aktoreczką ani nikim ważnym dla takich ludzi jak Ty.
- Skoro tak, przejdę do rzeczy. Widziałam Cię za kulisami, kiedy gorąco wymieniałaś się śliną z jakimś blondynem . – zadowolą ze swojego potoku słów, czekałam na jej reakcję.
- I co związku z tym ? Oh proszę Cię .. czy ty myślisz, że ja jestem z Harry’m bo go kocham ? Pobudka kochaniutka, to nie bajka tylko życie a on może zapewnić mi rozgłos i pieniądze. – zatkało mnie, takiej wypowiedzi się nie spodziewałam. Czyli ona go oszukuje dla tego wszystkiego ?! Przyrzekam, że gdyby nie świadkowie już dawno wymierzyłabym cios w jej policzek.
- Skończ z tym bo jak nie, to ja mu to wszystkim powiem . –  byłam pewna moich słów, próbowałam jej zagrozić jednak zostałam po prostu przez nią wyśmiana .
- Nie uwierzy Ci, jeśli jego kochana Caroline powie o tym jak jego przyjaciółeczka od siedmiu boleści nachodzi ją i zmusza by z nim zerwała – uśmiechnęła się sztucznie, nie tak to miało wyglądać,  nie tak sobie wyobrażałam tą rozmowę ..
- To nie prawda .. – tylko to byłam wstanie wypowiedzieć, w lekkim szoku jaki zgotowała mi ta kobieta.
- Tak więc, ale on nie i się tego nie dowie. Zniknij z jego życia, inaczej zmuszę go by to on z Tobą skończył, a teraz wybacz muszę już iść – kończąc ostatnie słowa, wyszła z pomieszczania.


Cały czas wirowały mi jej słowa w głowie *sprawię byś zniknęła z jego życia*. Upiłam łyk letniej już kawy i również opuściłam lokal. Szłam chodnikiem, nie patrząc przed siebie, nie wiedziałam nawet dokąd zmierzam. Co miałam z tym wszystkim zrobić ? Przecież jeśli mu to powiem, stracę go już na zawsze z drugiej strony nie mogłam pozwolić by go oszukiwała. Na samą myśl o tej sytuacji pojedyncza łza spłynęła po mym policzku. W tym momencie poczułam jak mój telefon wibruje, w tylnej kieszeni ciemnych spodni. Spojrzałam na nadawcę ` Harry x `, długo zmagałam się pomiędzy sercem a rozumem, jednak niepewnie nacisnęłam zieloną słuchawkę przykładając urządzenie do ucha.
- Tak ? – starałam się powiedzieć naturalnym głosem, jednak to co wydobyło się z mojego gardła go nie przypominało .
- Coś się stało ? Dlaczego masz taki głos ? – widocznie zaniepokojony moim stanem, próbował się czegoś dowiedzieć.
- Nie, wszystko w porządku . O co chodzi ? – Próbowałam udzielić wymijającej odpowiedzi i zacząć nowy, niezwiązany z tym temat.
- Dziś wieczorem idziemy na galę, chodź z nami będzie zabawa. – był pełen entuzjazmu, którego mi w tej chwili brakowało. Jednak musiałam udzielić takiej odpowiedzi jaką mu podałam.
- Źle się czuje, chyba nie dam rady a teraz muszę kończyć. Trzymaj się . – rozłączyłam się pewna, że postępuje dobrze.
Idąc już w stronę domu postanowiłam przespać ten wieczór.
~*~
Stałam sama na wielkim balkonie, przykrytym białym puchem. Było mi zimno, mimowolnie szczękałam zębami. Patrząc w gwiazdki poczułam jak ktoś kładzie rękę na mym ramieniu, to był on. Jedyny w swoim rodzaju, wybranek mojego życia.
- Zimno Ci ? – spytał tym dobrze mi znanym głosem, z charakterystyczną chrypą. Przytaknęłam głową w odpowiedzi a już po chwili zostałam otulona jego granatową marynarką w skutek czego został w samym białym podkoszulku.
- Dziękuję – szepnęłam do Jego ucha, delikatnie przygryzając jego płatek.
- Spójrz – powiedział wskazując na najbardziej świecącą gwiazdę na niebie – zawsze gdy ją zobaczę pomyślę o Tobie, bo to właśnie ona jest najpiękniejsza ze wszystkich, jest tą jedyną. – kończąc wypowiedź przybliżył moja twarz, do jego w skutek czego prawie wtykaliśmy się nosami. Poczułam jego zapach, jego a nie drogich perfum, który tak trudno był opisać. Patrząc wprost w moje oczy, nachylił się ze zamiarem pocałunku, wtedy ..

Cholera . Czy akurat w takim pięknym momencie ktoś musi zakłócać mój spokój ?! Spojrzałam na telefon , który niemiłosiernie głośno dzwonił, odebrałam nie patrząc na nadawcę.
- Olivia gdzie Ty jesteś ?! Przyjeżdżaj tutaj bo ja już dłużej nie mogę jak patrzę na Harry’ego z tą kobietą. Musimy coś z tym zrobić, zaraz wyślę Ci adres. Pośpiesz się – wypowiedział ostatnie słowa, w sumie to je wykrzyczał i zakończył rozmowę. Miał rację .. musimy cos z tym zrobić.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
czekam na X ilość komentarzy i kolejny bd <3
możecie obserwować, udostępniać, polecać i wszystko co tam chcecie.
dziękuje za głosowanie w ankiecie, jeśli nadal nie zagłosowałeś/zagłosowałaś to do roboty <3