sobota, 28 kwietnia 2012

jedenastka .






ROZDZIAŁ XI

Byliśmy na miejscu, pod samą areną w Irlandii. Budynek ten zrobił na mnie oszałamiajcie wrażenie a gdy na scenie znajdzie się piątka niesamowitych chłopaków, zachwyt zapewne będzie jeszcze większy. Każdy z nas był śpiący, jednak dało się odczuć entuzjazm ze strony One Direction. Nie wiedziałam, że można robić coś z takim zamiłowaniem i pasją, wręcz nierealne. Czy kiedyś ja będę mogła liczyć na takie rozwinięcie zdarzeń, osiągnąć szczyt marzeń, którego jeszcze nie znam .. Ukończyłam szkołę ale co dalej sama nie wiem, obecnie mam ` wakacje `, jednak wiem, że praca mnie nie omie. W końcu jestem już pełnoletnią osobą i stać mnie na coś więcej niż utrzymanie przez ojca. Chłopcy poszli do garderoby, ja natomiast siedziałam sama z paczką żelek na schodach. Wielbione przeze mnie kolorowe misie, które po kolei zostawały pozbawiane głowy i reszty części ciała. Kolejny koncert, kolejna adrenalina i kolejny zachwyt. Czy ja nadużywam słowa kolejny ? Zdecydowanie tak ale to co dla mnie powoli staje się codziennością dla nich zawsze jest czymś nowym . Chciałabym mieć taki światopogląd, lecz zostałam cholerną realistką. Muzyka jest dla mnie czymś wyjątkowym ale nie umiałabym się nią dzielić z całym światem, to jest coś we mnie, co utkwiło w mym sercu i tam ma zostać. Czasem brakuje mi Glasgow, czy tam byłabym szczęśliwa  ? Zostawiłam miłość, wypaloną miłość, która zapewne sprawiałaby mi ból. Jednak odnoszę wrażenie, że tutaj robię to samo . Zaczynam czuć uczucie, które w końcu zostanie stłumione z Jego strony, czy to jest warte cierpienia ? Poczułam jak  po mojej skórze przebiega dobrze mi znana dłoń. Każdy opuszek jego palca, był wychwycony przez moje zmysły i bardzo dobrze zapamiętany.
- Możemy porozmawiać ? – spytał spokojnym głosem, który był ukojeniem dla moich uszu. Skinęłam delikatnie głową i wskazałam ręką, na miejsce koło mnie. Wpatrywał się w moje niebieskie tęczówki z takim zaciekawieniem,  jakby znalazł tam jakiś skarb. Pomyłka, to tylko ja ..
- Co myślisz o Caroline ? – widziałam, że bardzo chce uzyskać opinię na ten temat, tylko jeszcze nie wiedziałam dlaczego .
- Nie znam jej, ale wydaje się wspaniałą osobą skoro tak Cię uszczęśliwia. – każde wypowiadane przeze mnie słowo, sprawiało ból. Mogłabym powiedzieć więcej, lecz zatrzymałam się na krótkiej i zdecydowanej odpowiedzi.
- No bo ja .. bo ja .. – nie mógł dojść do sensu, który chce mi przekazać. Domyśliłam się sama .
- Pomogę Ci, jesteś z nią ? – momentalnie na jego twarzy ukazało się zdziwienie. Zgadłam.
- Nie krytykujesz tego ? – spuścił głowę, już nie spoglądał w moje oczy, bał się czegoś, chyba mojej reakcji. A co mogłam zrobić ? Wyrwać jej te miotłę z głowy, którą nazywa ` włosami ` ? Gdyby nie chodziło o mojego Harry’ego i jego szczęście, zdecydowanie tak bym postąpiła .
- No coś Ty .. Cieszę się Twoim szczęściem . – posłałam mu sztuczny uśmiech, którego nie rozpoznał. Czyżby miłość zasłoniła mu oczy i przestał widzieć we mnie każdy szczegół ? Kiedyś nie musiałam nic mówić a on i tak wiedział o co chodzi. Zignorowałam to i przytuliłam mocno do siebie, teraz każdy centymetr mojego ciała przywierał do niego. Wciągnęłam zapach jego perfum unoszący się w powietrzu i miałam ochotę płakać . Kurczowo złapałam się jego ciemnych loczków i żyłam tą chwilą, którą przerwał nam głos Tomas’a, który nakazywał iść mojemu przyjacielowi na scenę. Wyrwał mi z ręki ostatniego białego misia i zniknął z mego pola widzenia. Dobrze wiedział, że to moje ulubione. Westchnęłam głośno i podniosłam się, poprawiając beżowy t-shirt, następnie ruszyłam za kulisy, by móc po raz kolejny ich podziwiać. Obiecałam sobie jedno. Cokolwiek się wydarzy, będę o niego walczyć, o Jego przyjaźń. Jest czymś więcej, myślę o nim tylko wtedy gdy oddycham, zgadza się tylko wtedy. Stałam nie odwracając wzroku od chłopaków. Każdy z nich szeroko się uśmiechał, wyśpiewując kolejne wersy piosenki do znanej im melodii. Kiedy myślałam, że już koniec zielonooki otrzymał mikrofon .
- Chciałbym coś ogłosić, pewnie dotarły już plotki o moim związku z Caroline Flack. No więc oficjalnie jesteśmy razem. Proszę was o wyrozumiałość ponieważ jest dla mnie kimś ważnym. – nie bolało, przeciwnie nadal się uśmiechałam. Czyżby moje serce się czegoś nauczyło ? Oby. Większość fanek ucieszyła się na tą wiadomość, ale były też takie które wydawały się być oburzone tym faktem. Po krótkiej ale bardzo znaczącej przemowie chłopcy mogli zejść spokojnie ze sceny. Powitałam ich uśmiechem na kulisach, po czym wszyscy razem udaliśmy się do tourbus’a. Nie udało się ukryć zdziwienia pozostałej czwórki na wiadomość o związku ich przyjaciela, chyba nie mieli o niczym pojęcia. Prosto jechaliśmy do domu rodzinnego naszego Horana. Jego mama zaproponowała nam nocleg, co było wygodniejsze niż spanie w ciasnych łóżkach więc każdy z nas przystał na tę propozycję . Po krótkiej drodze byliśmy pod wielkim, białym budynkiem, którego nie dało się przeoczyć. Niall jako pierwszy wybieg z pojazdu i skierował się ku drzwiom, nie musiał nawet pukać a drzwi otworzyła zadbana kobieta. Uściskała syna i zaprosiła nas wszystkich do środka . Dopiero po chwili zauważyła, że prócz członków zespołu jestem również ja .
- A co to za młoda dama ? – spytała nie przestając się uśmiechać .
- Dzień dobry, jestem Olivia Conwell, córka Toma . – odpowiedziałam grzecznie, starając się zrobić jak najlepsze pierwsze wrażenie .
- Nasz szósty członek zespołu . – dopowiedział Lou skracając mnie wzrokiem za moja wcześniejszą wypowiedź .
- Miło mi Cię poznać Olivia, jestem Maura Horan, mama Niall’a – powiedziała kobieta ściskając moją dłoń. 
Już ją lubię, pomyślałam ..

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
przepraszam, że tak długo musieliście czekać ale testy a potem sprawy osobiste. Długo pisałam ten rozdział ale nadal mi się coś nie podoba. Mógłby być dłuższy ale nie mam już dzisiaj siły a chciałam coś dodać na ten weekend. Czeka mnie dużo wolnego więc biorę się za to opowiadanie. Dziękuję za komentarze i proszę o kolejne. Podpowiem, że akcja rozwinie się bardziej gdy odbędzie się koncert w Londynie, w trakcie trasy czyli myślę, że jakieś dwa, trzy rozdziały. KOCHAM WAS <3

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

dziesiątka .




ROZDZIAŁ X


Siedziałam na niewygodnym krześle na wielkim lotnisku, które o tak wczesnej porze nie świeciło pustkami. Wszędzie przepychali się ludzie, wpadając na siebie z ogromnymi walizkami. A ja spokojnie opierałam się o mego przyjaciela. Kosmyki blond włosów opadały na Jego szerokie ramiona, w których czułam się bezpiecznie. Tylko on stwarzał mi takie uczucie. Nie umiałam się jednak gniewać za wczorajszy incydent, miałam jeszcze nadzieję, że to zdarzyło się jednorazowo. Harry denerwował się przed lotem, dobrze wiedziałam, że boi się latać, lecz jego praca wymaga tego. Trzymał otwartą rękę na  kolanie, po czym ujęłam ją w swoją. Odwzajemnił posłany wcześniej szczery uśmiech, próbowałam dodać mu otuchy co na razie wychodziło mi dość dobrze Nasze ręce stwarzały nierozerwalną całość . Czekaliśmy w ciszy na samolot do Irlandii , czułam że zaraz usnę. Rzadko kiedy zdarza mi się, wstać o godzinie czwartej nad ranem, jednak postanowiłam nie narzekać skoro mogę spędzić czas z moim tatą i tą wspaniałą piątką. Z daleka zauważyłam Liam’a, który zmierza w mym kierunku z kubkiem kawy, zdecydowanie tego mi trzeba. Poczułam ciepło przeszywające moją prawą dłoń, lewą nadal miałam zajętą przez bliską mi osobę. Upiłam łyk czarnej po czym zostawiłam ślad delikatnej szminki, na jego brzegu. Poczułam, że Harry puścił moją dłoń po czym wstał z krzesła, byłam zmuszona wyprostować głowę. Odprowadziłam go wzrokiem, lecz zatrzymałam się na wysokiej brunetce, do której podszedł. Nie miałam pojęcia kim jest nieznajoma, jednak było widać, że muszą się dobrze znać. Czule musnął jej usta, posyłając ten niesamowity uśmiech, który rzadko się pojawiał na jego twarzy.
Nie chciałam dłużej na to patrzyć, więc i ja ruszyłam się bez słowa, by zaczerpnąć świeżego powietrza, które i tak zaraz chciałam zatruć dymem nikotynowym. Zaciągnęłam się papierosem i upiłam kolejny łyk kofeiny. Poczułam ukucie w klatce piersiowej, czyżby traciła to co mam najważniejsze przez tą właśnie dziewczynę ? Nie znałam jej jednak już nie miałam wątpliwości, że musi to być wcześniej wspomniana Caroline. To ona dawała mu to co zawsze chciałam mu dostarczyć, czyli szczęście, bezpieczeństwo, uczucie .. miłość. Miłość, która jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu. A następnego dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie padłeś w nałóg, to jednak poczułeś już jej smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować. Myślisz o ukochanej osobie przez dwie minuty, a zapominasz o niej na trzy godziny. Ale z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się całkowicie zależny. Wtedy myślisz o niej trzy godziny, a zapominasz na dwie minuty. Gdy nie ma jej w pobliżu, czujesz to samo co narkomani, kiedy nie mogą zdobyć narkotyku. Oni kradną i poniżają się, by za wszelką cenę dostać to, czego tak bardzo im brak. Czuje się jak narkomanka, uzależniona od Niego. Lecz żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy do niej strzelać z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza, wie jak przeżyć. Potrafi znaleźć sobie drogę do wolności i zaskoczyć nas, pojawiając się, kiedy jesteśmy już cholernie pewni, że umarła, albo, że przynajmniej leży bezpiecznie schowana pod stertami innych spraw. Nawet jeśli się skarżę to tylko dlatego, że mam ludzkie serce, a ono właśnie takie jest. Obawia się sięgnąć po swoje najwyższe marzenia, ponieważ wydaje mu się, że nie jest ich godne, albo nigdy mu się to nie uda. Organ umiera na samą myśl o miłościach, które przepadły na zawsze, o chwilach, które mogły być piękne, a nie były, o skarbach, które mogły być odkryte, ale pozostają na zawsze niewidoczne pod piaskiem. Gdy się tak dzieje, zawsze na koniec cierpimy straszliwe męki. Dlaczego poczułam coś do mojego przyjaciela ? Sama nie umiem odpowiedzieć sobie na to pytanie, to wszystko mnie przerasta. Poczułam jakbym stała im na drodze do szczęścia, jednak wiem, że kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu. Więc jeśli mnie zostawi na pastwę losu, by być z nią, zrozumiem. Usunę się z jego życia, raz na zawsze. Nie wiem co z tego wyjdzie, czy cokolwiek coś wyjdzie. Może jutro pokłócimy się na amen i nie będziemy chcieli już ze sobą rozmawiać. Być może za kilka tygodni znudzimy się sobą i rozejdziemy się każde w swoją stronę. Nie twierdzę, że to jest trwałe i na zawsze, ale żyję chwilą, a on jest tą teraźniejszością.  Nie wiem skąd przyszła do mnie `miłość` jeśli mogę tak nazwać to młode uczucie w organie przesiadującym w mojej klatce piersiowej i nie wiem skąd, ale chciałabym wiedzieć dlaczego sprawia mi ból. Czy wszystko pozostanie tak samo, kiedy mnie już nie będzie ? Czy książki odwykną od dotyku moich rąk, czy suknie zapomną oz zapachu mego ciała ? A ludzie ? Przez chwilę będą mówić o mnie, będą dziwić się mojej śmierci, zapomną. Nie łudźmy się, ludzie pogrzebią mnie w pamięci równie szybko, jak pogrzebią w ziemi moje ciało. Mój ból, moja miłość, wszystkie moje pragnienia, odejdą razem ze mną i nie zostanie po nich nawet puste miejsce. Na ziemi nie ma pustych miejsc. Harry’ego w ogóle się nie spodziewałam. Ani przez minutę nie pomyślałam, że mogłabym spotkać tutaj kogoś takiego jak on. Kogoś kto wywróci moje życie do góry nogami, kogoś kto zaakceptuje mnie z całym pakietem wat i zalet. Nie próbuje mnie zmieniać, bo wie, że wtedy odebrałby mi cząstkę mojej osobowości. On też nie jest idealny, pewnie nigdy nie będzie. Przyszedł niespodziewanie, wlazł do mojego życia bez żadnego pytania, a ja mimo tej bezczelności pozwoliłam mu zostać. Moje rozmyślenia przerwał Zayn, który podszedł do mnie z celem zapalenia. Ja jednak zapomniałam o nikotynie i mało brakowało do poparzenia moich rąk, cholera. Pośpiesznie wyrzuciłam niedopałek i sięgnęłam po kolejny tak samo jak mulat. Nie odzywał się długo za co byłam mu bardzo wdzięczna, czyżby się domyślił dlaczego tu wyszłam. Postanowiłam zacząć kruchy jak lód temat.
- Caroline ? – spytałam delikatnie, z nadzieją, by nie przywrócić sceny z przed chwili.
- Tak, Caroline Flack. Byliśmy przeciwni ich znajomości jednak właśnie ona daje mu szczęście. – te słowa uderzyły we mnie ze zdwojona siłą. ` właśnie ona ` nie jego przyjaciółka, czy przyjaciele, tylko niejaka Panna Flack, której jeszcze zaszczytu nie miałam poznać ale pewne niedługo dojdzie do tego jakże szczęśliwego momentu. Odpowiedziałam tylko trzyliterowym `aha`.
- Widzisz ten napis ` na zawsze w mym sercu ` prawda ? Więc Olivia, nie zamartwiaj się na zapas. Rozumiem Cię. – wskazał na serce na wiszące na mej szyi, chyba miał rację.
- Dziękuję – szepnęłam krótko, po czym uwiesiłam się na nim jak małpka, by przypadkiem mnie nie puścił.
Powiedział, że musimy już iść na samolot. Nasza para nadal nie mogła odstąpić siebie na krok, w końcu nie zobaczą się długo, chcieli się sami pożegnać. Gdy wchodziliśmy na pokład samolotu nadal miałam widok uśmiechniętej brunetki, machającej do mego przyjaciela a jej .. chłopaka ? Tego nie wiedziałam, ale pewnie Hazza by mi powiedział a jeśli nie, to jest gorzej niż myślałam. Na moje nieszczęście miałam miejsce obok zielonookiego, którego próbowałam uniknąć wzroku. Nie mogłam dać po sobie poznać, że wszystko rozwala mnie od środka, musiałam stwarzać pozory. Zajęłam miejsce, oraz posłusznie zapięłam pasy po czym odpłynęłam w krainę Morfeusza.

***
- Olivia, jesteśmy w Irlandii. Obudź się, głodny jestem, chce już wejść do hotelu. – nie musiałam otwierać oczu, by wiedzieć kto budzi mnie z takiego powodu. Przeciągnęłam się i znów ujrzałam światło dzienne. Tym razem byłam w samochodzie ?
- Niall, możesz mi powiedzieć jak tu się znalazłam ? – spytałam ze zdziwieniem w głosie słodkiego blondynka.
- Zaniosłem Cię bo tak słodko spałaś – usłyszałam odpowiedź od kompletnie innej osoby. Zignorowałam ją i wygramoliłam się z samochodu. Moim oczom ukazał się wielki oszklony budynek, zapewne hotel w którym mieliśmy spędzić dzisiejszą noc, przed koncertem, rozpoczynającym trasę. Bez zastanowienia wzięłam uchwyt walizki w dłoń i ruszyłam do środka. Również byłam głodna, nie jadłam śniadania a ta pora już dawno minęła. Czekaliśmy chwilę przy recepcji, ponieważ młoda dziewczyna była tak oszołomiona widokiem swoich idolów, że mało co nie wyskoczyłam zza wielkiego biurka. Widząc ją zachciało mi się śmiać, dla nich jednak była to codzienność. Nigdy nie zachowywałam się jak fanka, chociaż uwielbiałam ich muzykę. Może dlatego, że jedna z nielicznych miałam ich na co dzień. Po krótkim czasie mogliśmy udać się do swych pokojów. Czekałam na słowa taty, który rozkaże nam kto, gdzie ma się udać.
- No więc Liam, będziesz w pokoju z Niall’em . – słysząc to blondynek skakał z radości jednak Li wiedział co go czeka, przez co nie pokazywał takiego entuzjazmu.
- Lou zajmiesz pokój dwuosobowy z Zayn’em. – ta dwójka wydała się być zadowolona. Czekałam na ostatnia decyzje z zapartym tchem.
- Ja biorę osobny apartament a Olivia zostajesz z Harry’m. – cholera, akurat dzisiaj ? Przy następnej okazji może byłabym zadowolona ale nie teraz, gdy próbowałam odstawić mój narkotyk. Poszliśmy spokojnie do swych pokoi by odpocząć. Nie zdążyłam usiąść na łóżku a już usłyszałam pytanie.
- Nudzi mi się . Co powiesz na oglądanie filmu ? – poruszał przy tym brwiami, przez co nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.
- Zależy jaki przygotowałeś .
- Mój ulubiony, Król Lew. – musze przyznać, że się tego nie spodziewałam ale nie miałam nic przeciwko. Hazza włączył przygotowaną płytę, złączyliśmy nasze łóżka, teraz byliśmy gotowi oglądać film. Już na samym początku uroniłam kilka łez, przy scenie śmierci nad wąwozem.
- Ty płaczesz ?! – zaczął się ze mnie śmiać po czym dopiero teraz zauważyłam jego mokre policzki.
- A może powiesz mi, że Twoje oczy same tak wypuściły łzy co ? – odgryzłam się z czego byłam dumna. Zaczerwienił się po czym dostałam poduszką po głowie. Nie byłam dłużna i znów oddałam mu wycelowany cios. Śmialiśmy się bez końca, aż pomyślałam o tym, że to może być tylko jedna chwila, która kiedyś dobiegnie końca ..


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
CZYTAJ WAŻNE.
witam ponownie po przerwie krótkiej . na wstępie chce powiedzieć, że inni chyba nie rozumieją ile mi zajmuje pisanie tego. przez tydzień nie dodałam i straciłam 2 obserwatorów. i wiedźcie, że jeśli ja mam was w obserwowanych to czytam a nie zawsze mam czas komentować nawet jeśli mi się mega podobają. za tydzień mam testy więc jeśli napisze coś na zapas to ujrzycie to w weekend a jeśli nie to w następny więc proszę o cierpliwość. za to się postaram napisać fajnie w tej trasie. plany mam na rozdziały w przód ale dostałam komentarz typu ` (...) podobne do poprzedniego opowiadania ` nie ukrywam załamałaś mnie tym dziewczyno. liczyłam, że się staram bardziej niż tam i chociaż jest tak samo, że dziewczyna jest przyjaciółmi z Harrym to się nie długo zmieni, nie zdradzę jak ale wiedźcie, ze potem bd wszystko dobrze. nie uśmiercę ich tym razem i okoliczności też będą inne . Proszę czytajcie i dziękuję za miłe komentarze, może sprawicie 25 lub 3O, że postaram się napisać przed testami co będzie trudne. 
DZIĘKUJĘ, KOCHAM WAS <3

oraz dori_x3 za wykonanie zdjęcie tego do góry oo.
wbijać do niej.
 http://dorix3.blogspot.com/

wtorek, 10 kwietnia 2012

dziewiątka .




ROZDZIAŁ IX

Siedziałam w pokoju gościnnym, myśląc co zrobić z wolnym czasem. Nie mogłam udać się do mojej szafy, ponieważ nie chciałam obudzić zakochanych. Ahh.. co ja bym dała za takie głębokie a zarazem prawdziwe uczucie, niestety chyba jeszcze nie teraz. Jutro wyjeżdżam z chłopakami w trasę, co prawda nie należy ona do najdłuższych bo to tylko trzy miesiące. Przez ten czas przewiduję wpaść do Glasgow, pewnie tak samo jak Zayn ale za Londynem również będę tęsknić, na szczęście za miesiąc odbędzie się tutaj koncert, będę miała parę dni na odpoczynek we własnym łóżku. Potem czekają na mnie Stany, Grecja, Irlandia i wiele innych wspaniałych miejsc. Odkryłam koc, który wcześniej spoczywał na mych kolanach i wstałam idąc w stronę pralni. Liczyłam, ze niektóre z moich ubrań będą już suche i będę mogła się przebrać. Wzięłam czarne, obcisłe spodnie i kolorową koszulę w kratę. Teraz mogłam iść wziąć gorący prysznic. Zmoczyłam blond włosy, tak tego mi właśnie brakowało. Umyta, ubrana i wymalowana wyszłam z tego pomieszczenia. Zapragnęłam znów zapalić jednak wibrację w mojej kieszeni mi przerwały. Nadawca ? `Harry`. Nawet na chwile nie da mi o sobie zapomnieć, cholera a tak się staram.

` Dzień dobry . Wyspana ? `
` Jeśli na kanapie w pokoju gościnnym da się wyspać to tak. Ale nie narzekam .`
` Trzeba było przyjść do mnie, posunąłbym Ci się. Widzimy się dzisiaj ? `
` Zapamiętam. Chętnie .`
` Mostek o 14 .`
` Będę .`


Zapatrzyłam się w telefon kiedy usłyszałam ciche ` Dziękuję `. Wystraszona głosem podskoczyłam w miejscu po czym nerwowo się odwróciłam. Zauważyłam Malika, który śmiał się pod nosem, zadowolony z mojej reakcji.
- Nie masz za co. – powiedziałam wracając do wcześniejszego zajęcia.
- Dzięki Tobie znów mam Nathalie.- był szczęśliwy, iskierki w jego ciemnych oczach mówiły wszystko, nie mógł tego przede mną ukryć.
- Właśnie gdzie ona ? – spytałam zaciekawiona rozglądając się.
- W kuchni .  – słysząc to udałam się by jej pomóc. Jednak śniadanie było już całkowicie zrobione. Spojrzałam na zegarek, upewniając się, że mam jeszcze trochę czasu, do spotkania z Hazzą zostały mi dwie godziny. Usiadłam przy stole nakładając na talerz kanapkę, przygotowaną przez przyjaciółkę.
- Dzisiaj wyjeżdżam – wyrwał mnie głos Nath z tej pustki.

Próbowałam wszystkiego by ją tylko zatrzymać, jednak nic z tego. Po pewnym czasie zobaczyłam ją schodzącą ze schodów, głowę miała spuszczoną a jej dłoń co chwile wędrowała po twarzy by zetrzeć pojawiające się łzy. Za nią szedł Malik, noszący ogromną walizkę na kółkach, też nie był zadowolony z decyzji mojej przyjaciółki. Oczy mi się zaszkliły na myśl o pożegnaniu, przez te parę dni nie zdążyłam się nią nacieszyć. Rzuciła mi się na szyję, dziękując za wszystko.
- Dzwoń, pisz i przyjeżdżaj . Obiecaj – mówiła przez łzy.
- Obiecuję, trzymaj się.
Już po chwili zniknęła z moich ramion i pojawiła się za progiem domu. Już tęsknię za jej uśmiechem, jednak wiedziałam, że znów się zobaczymy.

Udałam się na górę w przeszukaniu biurka, tak był tam gdzie myślałam. Wzięłam pamiętnik i usiadłam sama na jasnym fotelu. Nie lubiłam ciszy, jednak byłam zmuszona często wysłuchiwania tego dźwięku a raczej jego braku. Wygodnie opuściłam nogi z oparcia i  otwarłam pierwszą stronę, na samą myśl uśmiech pojawił się na mej Twarzy. Od tej właśnie kartki wszystko się zaczęło, dokładnie jakieś półtora roku temu. Opisywany był nikt inny niż on, Maximilian którego jeszcze nie znałam. Poznaliśmy się w parku, zauroczył mnie swoją czułością, to właśnie w Jego ramionach czułam się bezpieczna. Max był powodem, że co rani wstawałam z uśmiechem na twarzy, bez względu na to jaka jest pogoda. To na Jego widok serce rozsadzało mi klatkę, a w brzuchu czułam motylki. To On, najpiękniej na świecie mówił, jak boi się miłości. To właśnie On, był głównym bohaterem moich snów, kreatorem uśmiechu. Był całym moim szczęściem. Wszystkim tym co miałam. Wspominając go, z pewnej perspektywy czasowej, ze łzami w oczach dochodzę do wniosku, że jest mi żal, to wszystko myśleć, w czasie przeszłym a nie teraźniejszym. Ominęłam wszystkie szczęśliwe kartki, zmierzając na sam koniec notesu. Na kartce nadal widniały łzy, które uroniłam przy pisaniu. Wielka miłość się skończyła. Dokładnie pamiętam ten wieczór. Max za dużo wypił, widząc mnie ze swoim kolegą wyolbrzymił sytuację i uderzył mnie w twarz. Upadłam a do niego dotarło co zrobił. Kochał mnie, a ja Jego, jednak słowa wypowiedziane przy tym zdarzeniu to dla mnie za dużo. Błagał o wybaczenie, lecz byłam nieugięta a on z czasem przestał. Wiele razy zadawałam sobie pytanie ` co by było gdyby ? `, jednak nigdy nie dostałam odpowiedzi. Minęło pół roku, od tego czasu nie byłam z nikim związana co dawało mi jeszcze więcej do myślenia. Chciałam wyciągnąć telefon z tylnej kieszeni spodni i tak zwyczajnie móc napisać do niego. Jednak gdy spojrzałam na ekran, przypomniało mi się o spotkaniu. Założyłam czerwone conversy i opuściłam budynek. Do wyznaczonego miejsca nie miałam daleko, dlatego udałam się pieszo. Nie zwracałam uwagi na ludzi mijających mnie, szłam z uśmiechem na spotkanie z moim najlepszym przyjacielem. Dziwnie jest mi to przyznać ale tak, zdecydowanie najlepszym. Nie zapomniałam o Nathalie ale ona nie miała dla mnie teraz czasu, przez co byłam zmuszona rozmawiać z kimś innym i tak zostało. Moim oczom ukazał się ten sam most, co za pierwszym razem, Harry’ego jednak nie było na miejscu. Postanowiłam usiąść pod drzewem obok. Oparłam się o ciemną korę i skierowałam wzrok ku górze. Po niebie dryfowały ciemne chmury, zwiastujące deszcz, zignorowałam jednak to chociaż byłam ubrana w cienki t-shirt.
- Zobaczyłaś coś ciekawego ? – ten głos anioła, to mógł być tylko Harold.
- Nic takiego. – skierowałam wzrok na niego, jednocześnie pokazując dwa rzędy białych zębów. W ciszy usiadł koło mnie, opierając się o moje ramie.
- Nie za wygodnie Ci czasem ? – spytałam, chociaż nie przeszkadzało mi to. Odebrał to jednak inaczej niż myślałam i szybko podniósł burzę swoich loków, na co się zaśmiałam.
Zauważyłam jak majstruje coś przy korze drzewa. Zapytałam co robi, jednak mi nie kazał podglądać.
- Dlaczego chciałeś się spotkać ? – ciekawość, tak pierwszy stopień do piekła, wiem to.
- Musiałem z kimś pogadać, pomyśleć. –  jego odpowiedź, nie dała mi tej satysfakcji.
- Uczucia ? – tylko to przyszło mi na myśl.
- Zgadłaś, kiedyś Ci powiem ale jeszcze nie teraz.
Odetchnęłam. Wiedziałam, że jeżeli zacząłby opowiadać mi o jakiejś ślicznotce, dla której bije jego serce, nie powstrzymałabym łez. W końcu odsłonił mi drzewo, a ja zobaczyłam napis ` Olivia + Harry = BFF `. Pocałowałam go w policzek, tylko na to mogłam sobie pozwolić. Już chciał coś powiedzieć, po czym usłyszał dźwięk telefonu. Odebrał.

 Tak Caroline ? … Teraz ? … Ale ? … Dobrze zaraz będę .

- Przepraszam, muszę iść – tylko to usłyszałam gdy otrzepywał się z ziemi, by następnie mnie opuścić.
- Dopiero przyszedłeś. – już nie mógł zobaczyć uśmiechu na mojej twarzy. Wstałam i ruszyłam w stronę domu, gdy złapał mnie za rękę.
- Nie gniewasz się prawda ?
- Nie, skądże. – powiedziałam wyswobadzając się z Jego uścisku.

Posłał mu swój uśmiech, co za idiota, nie zrozumiał ironii wypowiedzianej w moim zdaniu. Oczywiście, że byłam zła. Już teraz nie ma czasu dla mnie, przez jakąś panienkę. To pewnie o niej chciał mi powiedzieć. Miałam ochotę wydrapać mu te śliczne oczy. Wyciągnęłam paczkę i odpaliłam papierosa, po czym zaciągałam się tak mocno, że myślałam o upadku.  Poczułam zimne krople spływające po mej twarzy. Nie.. tym razem nie płakałam. To deszcz, który kolejno zgasił moją nikotynę. Niech to szlak. Szłam dalej w deszczu, z pewnością, że już nigdy nie pozwolę memu sercu na jakiekolwiek okazywanie uczuć.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
było 2O komentarzy, dlatego dodaje. Dziękuję za komentarze.<3
i teraz proszę tyle samo.;) rozdział pisany na szybko więc może wam się nie podobać.
Piszcie co myślicie. Akcja się rozkręca, pojawia się Caroline, pewnie wiecie jaka -.-
Mam parę planów i pewien rozdział w zanadrzu, który o dziwo mi się podoba ale jego czas będzie dopiero za  jakiś tydzień, może dwa. Zależy jak często będę dodawać.
Polecajcie, komentujcie i obserwujcie. Dziękuję <3
 + kto chętny zrobić mi obrazek nowy ? z napisem nazwy bloga ?
pisać w komentarzach.






sobota, 7 kwietnia 2012

ósemka .





ROZDZIAŁ VIII ` Moments .. `

Moją poranną pobudką był poranny telefon, bez jakiegokolwiek sprawdzania nadawcy nacisnęłam zieloną słuchawkę .
- Tak ? – spytałam jeszcze zaspanym głosem, przeciągając się.
- Olivia, to ja tata. Najmocniej Cię przepraszam ale interesy i ta strefa czasowa .. Zupełnie zapomniałem o najważniejszym. Przepraszam, że w tym dniu nie mogłem być z Tobą  ale wiesz, że życzę Ci wszystkiego najlepszego. Wracam za dwa dni a potem wyruszamy w trasę. Ymm.. Musze kończyć, przekaż chłopcom. Kocham Cię córeczko.
- Dziękuję. Ja Ciebie też tato. – nie zdążyłam, rozłączył się, więc powiedziałam do sygnału kończącego rozmowę. Ostatnio nie ma dla mnie czasu, wszystko jest ważniejsze ode mnie ale to chyba dobrze. Po śmierci mamy nie miał życia, każdą wolną chwilę spędzał ze mną a teraz jest chyba zadowolony. Zespół to jego synowie, których zawsze pragnął. Znalazł zajęcie, w którym czuje się spełniony a wtedy i ja jestem szczęśliwa.
Spojrzałam w bok czy przypadkiem nie obudziłam Nath, moją rozmową. Odetchnęłam z ulgą gdy zobaczyłam jak słodko ślini poduszkę. Nie mogłam się powstrzymać i zrobiłam jej zdjęcie, inaczej pewnie by mi nie uwierzyła. Promienie słoneczne były wyjątkowo mocne co musiało wskazywać na późną godzinę. Powoli odkryłam kołdrę i cichutko zeszłam po schodach, kierując się w stronę kuchni. Otworzyłam lodówkę i myślałam co by nam przyrządzić. Jedynym pomysłem okazał się bekon z jajkiem i tostami. Zaczęłam krzątać się po kuchni, uważając by nie robić hałasu co kiepsko mi wychodziło. Mało co nie spaliłam tostów. Nigdy wcześniej nie musiałam gotować dla siebie, a co dopiero dla kogoś. Gdy śniadanie było już gotowe, usłyszałam kroki. Ze schodów nie wyłonił się, nikt inny niż Nathalie.

- Mhmmm. Co tak ładnie pachnie ? – nie zdążyłam odpowiedzieć a już zajadała się tostami. Musiała być mocno głodna, świetnie Olivia zagłodziłabyś ją na śmierć.
- Pójdziesz ze mną do chłopaków ? Musze im coś przekazać. – słysząc to momentalnie posmutniała, nie miałam pojęcia co się stało. Czyżby Zayn był powodem ? Musiałam się dowiedzieć, taka to już moja natura.
- Wolałabym zostać – powiedziała bez jakichkolwiek emocji. Coś ewidentnie ją gryzło i chciała o tym porozmawiać.
- Widzę, że jest coś pomiędzy Tobą a Zayn’em, wiesz, że możesz mi powiedzieć.
- My kiedyś byliśmy razem ..

Mało się nie udusiłam sokiem pomarańczowym, który właśnie piłam, zatkało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć, moja przyjaciółka była z kimś a ja o tym nie wiedziałam ? Przecież znałyśmy się tak dawno, od czasów piaskownicy. Po chwili jednak zaczęła kontynuować .

- Poznaliśmy się przypadkiem w Glasgow w Strackburg’u . Wylał na mnie swoją  kawę i tak się zaczęło, wtedy nie wiedziałam jeszcze kim jest. Wymieniliśmy się numerami i zaczęliśmy rozmawiać. Późne telefony, sms’y nadzień dobry i ` Moments ` na dobranoc, rozmowy na skype i spotkanie przy każdej możliwej okazji.Zostaliśmy parą o której nikt nie mógł się dowiedzieć, dlatego nie bądź na mnie zła, tak musiało być. Pewnego dnia kupiłam gazetę a na pierwszej stronie był on z jakąś brunetką, to uderzyło we mnie cholernie ze zdwojoną siłą. Rozstaliśmy się w kłótni z nadzieją, że się nigdy nie spotkamy, jednak los na to nie pozwolił o znów zobaczyłam jego czekoladowe tęczówki i ten śnieżnobiały uśmiech. Nie rozumiem dlaczego to on mnie tak nienawidzi, to on mnie zranił. Nie spodziewałam się, że owa niewielka cząstka mnie za złamanym serce, będzie potrzebować, aż tyle czasu, żeby dojść do siebie. Powrócić do tamtych chwil, kiedy w letnim popołudniu przytulałam się do jego nagrzanego od słońca torsu, kiedy chowając nos w zagłębienie między Jego obojczykami czułam się jak najszczęśliwsza kobieta na Ziemi. Teraz kiedy go zobaczyłam, to wszystko, bez jakiegokolwiek pytania powróciło.

Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy, postanowiłam ją mocno przytulić. Czułam jak moja niebieska koszula nasiąka jej łzami. Musiałam coś z tym zrobić . Zabolał mnie fakt, że miała przede mną tajemnice, mogła mi powiedzieć gdy spotkała się tutaj z Zayn’em a nie siedzieć bezczynnie obok niego i udawać, że się nie znają. Wyobrażam sobie jakie to musiało być dla niej trudne.

- Idź się połóż, ja im coś przekaże i od razu do Ciebie wracam. – pokiwała twierdząco głowa i zapłakana udała się do mojego pokoju. Szybko wyszłam z domu nie patrząc na to jaka jest pogoda. Na szczęście mieszkali po drugiej stronie ulicy, zdenerwowana zadzwoniłam do drzwi i czekałam, aż ktoś otworzy.
- Oli, wejdź – powiedział Lou z promiennym uśmiechem. Zrobiłam to co kazał, w salonie siedział mulat, którego już na wejściu spiorunowałam wzrokiem.
- Malik, musimy pogadać – powiedziałam oschłym tonem na co każdy spojrzał w moją stronę, zastanawiając się co mogło się stać. Wyszliśmy na ten sam balkon, na którym paliliśmy po raz pierwszy. Nie owijałam o co mi chodzi, powiedziałam wszystko co ślina przyniosła na język.

- Wiesz, że ona przez ciebie teraz płaczę ? Jak mogłeś jej to zrobić ?! Nigdy bym nie pomyślała, że możesz kogoś skrzywdzić a co dopiero zdradzić  - nigdy nie byłam tak wkurzona. Nie pytał o kogo mi chodzi, dobrze to wiedział. Jednak nie spodziewałam się takiej reakcji.
- Czy Ty się słyszysz ?! Przecież to Nathalie obściskiwała się z jakimś blondynem na schodach ! – krzyczał na mnie jak nigdy przedtem.
- Mówisz blondynem ? Niebieskie oczy, mojego wzrostu ?
- Miej więcej. Do czego zmierzasz ?
- Przecież to jej kuzyn, Piter . Widocznie nie patrzyłeś dość uważnie bo ja siedziałam obok nich, pocieszała go przez stratę dziewczyny, są bardzo blisko jak rodzeństwo.

Chyba do niego dotarłam, szybko wybieg na dwór . Wiedziałam dokąd się udaje więc go nie zatrzymałam. Rozstali się przez jakieś głupie nieporozumienie mimo tego samego uczucia. Każde z nich myślało, że było zdradzone. Westchnęłam głośno i weszłam do środka .

- Nie pozabijaliście się ? – spytał mnie Horan.
- Nie, wszystko już ok, żyję a Zayn poszedł do Nathalie . – powiedziałam z uśmiechem zadowolona z siebie, miałam wątpliwości co może się tam stać, mogłam pochować wszystkie noże, moja przyjaciółka nie ma łatwego charakteru, a co dopiero jak ktoś ją zrani, lepiej nie mówić.
- NATHALIE ?! – wszyscy słysząc moje słowa zaczęli się dziwić, ja jednak nie miałam zamiaru im tłumaczyć, jak będą chcieli to sami im powiedzą o tym co kiedyś zaszło.
- Chłopaki za dwa dni wyjeżdżacie w trasę po Europie , mój tata pewnie jeszcze wszystko wam przekaże. – oczywiście nie obeszło się bez okrzyków radości, kochają to co robią.
- Zajmuję łóżko z Tobą – powiedział loczek patrząc mi w oczy, następnie jego wzrok skierował się na moją szyje. Uśmiechnął się najpiękniejszym uśmiechem jaki tylko ujrzał na niej serce.
- Co najwyżej obok mnie. – pościłam mu oczko

~*~

 Siedziałam na łóżku Olivii patrząc po raz ostatni na to wszystko, moje walizki były już spakowane a bilety spoczywały gdzieś na biurku. Jutro wyjeżdżam to pewne. Nagle usłyszałam hałas, była pewna, że to przyjaciółka już wróciła. Jednak widząc sylwetkę innej osoby w drzwiach pokoju zamarłam. Nie wiedziałam czy będzie na mnie krzyczeć, czy może udowadniać swoje rację. On tak po prostu podał mi rękę bym wstała, zawahałam się ale jednak ją przyjęłam. Spojrzał w moje niebieskie oczy z czułością, przez dłuższą chwilę czułam jak moje serce przestało bić. Umarłam ? Czy to cholerny żart ? Zbliżył się do mnie tak, że nasze nosy się stykały. Czułam jego słodki oddech a teraz nasze usta dzieliły tylko minimetry. Przejął inicjatywę i delikatnie musnął moje usta, w obawie przed odrzuceniem. Następnie ja zatopiłam się w jego ustach, a nasz pocałunek przerodził się w namiętny i czuły, nawet wtedy Zayn się uśmiechał. Mój dawny Zayn, a może tylko mój ? Zakręciło się w głowię, to wszystko było takie nowe, nie spodziewałam się tego.  Tak długo na to czekałam, od ostatniego pocałunku minął rok jednak on patrzył na mnie tak samo jak wtedy. Po ciele przeszedł mnie przyjemny dreszcz, kiedy położył swoje dłonie na mej tali. Kochałam go .
- Przepraszam, popełniłem błąd – wyszeptał do mego ucha. Moje oczy były już zaszklone a teraz popłynęły kolejne łzy. Przytuliłam go tak mocno, że paznokcie wbijałam w jego kark.


~*~

Zayn długo nie wracał od Nathalie, to wskazywało na jedno, musieli się pogodzić. Robiło się późno więc postanowiłam się udać do domu. Drzwi były otwarte, więc obyło się bez pukania. Po drodze weszłam do kuchni by nalać soku. Ruszyłam już w stronę pokoju a moja szklanka była pusta, wróciłam się więc po karton i ze spokojem weszłam po schodach. Stanęłam przed progiem mojego pokoju i uchyliłam białe drzwi. Moim oczom ukazał się przyjemny widok, moja przyjaciółka w ramionach mojego przyjaciela. Nie miałam serca ich budzić więc udałam się do pokoju gościnnego, by właśnie tam spędzić dzisiejszą noc. Pomyślałam o chłopakach, którzy pewnie się martwią. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam szukać właściwego numeru w kontaktach. Gdy zobaczyłam uśmiechnięte, zielone oczy nadusiłam słuchawkę. Czekając przy trzech już sygnałach, mój oddech przyśpieszył.
- Już tęsknisz ? – wreszcie odebrał, chociaż jego reakcja była przekomiczna.
- Chciałbyś. Zayn dzisiaj zostanie u mnie na noc więc się nie martwcie – motylki w brzuchu znów dały o sobie znać. Miałam ochotę je za to udusić tak samo jak moje serce.
- Co ?! To on może a ja nie ? Chyba się obrażę . – udawał, chociaż i tak wywołał mój śmiech, którego tak nienawidziłam.
- Następnym razem Harry – powiedziałam czule po czym chciałam zakończyć rozmowę ale zielonooki mi nie pozwolił. Tak po prostu zaczęliśmy rozmawiać jakbyśmy się dawno nie widzieli, pomijając fakt, że pół godziny temu siedziałam jeszcze koło niego w salonie. Przypomniało mi się, że dzisiaj obyłam się bez nikotyny, on mi ją zastąpił. Jednak kiedy go zabraknie będę palić, aż dym nikotynowy wypruje mi płuca. Każdy z papierosów będzie symbolizował moją niewinność. Każde zaciągnięcie się, moją bezmyślność. Będę dusić się nikotyną z myślą o nim. Uwielbiam się z nim droczyć, uwielbiam się obrażać o błahe rzeczy. Uwielbiam gdy mnie przeprasza, uwielbiam udawać, ze jest mało przekonujący. Uwielbiam, gdy robi wszystko bym mu wybaczyła. Uwielbiam wiedzieć, że jest coraz bardziej na mnie zły. Uwielbiam mu wybaczać. Rozmawialiśmy przy oknie godzinami kiedy poczułam się śpiąca, wtedy zakończył rozmowę czułym ` Dobranoc, mała` .

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Heej wam. no więc macie nowy rozdział mimo braku komentarzy pod ostatnim. Tym razem znów czekam na 2O . Jeśli ich nie będzie pomyślę nad zawieszeniem bloga do końca kwietnia ponieważ czekają mnie testy gimnazjalne a nie mam czasu na pisanie czegoś co się nie podoba .:)
+ dziękuję z całego serca osobą, które komentują. Gdy czytam, że to najlepsze opowiadanie ciepło mi się robi na sercu. To właśnie dla was dodałam.

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

siódemka .



ROZDZIAŁ VII

Rano obudził mnie śpiew mojej przyjaciółki, na pierwszy rzut oka musiałam wyglądać śmiesznie z przymkniętymi oczami i zdziwioną miną. No tak, przecież Nathalie spała dzisiaj ze mną. Gdy przetarłam oczy w mojej głowie zabrzmiały słowa ` Happy Birthday!`.
Spojrzałam na datę w kalendarzu, tak pierwszy października , dzień w którym miałam stać się dorosła nadszedł ale ja nadal czułam się zagubionym dzieckiem w tym wielkim, okrutnym świcie. Podniosłam się z łóżka i przytuliłam moją przyjaciółkę z całej siły a ze szczęścia poczułam łzy na policzkach, które stawały się coraz to bardziej mokre. Podała mi duże kolorowe pudełko w ręce, bym je niezwłocznie otworzyła .
- Wiesz, że nie musiałaś, prawda ? – poczułam wyrzuty sumienia, że przyjeżdża specjalnie dla mnie do Londynu i w dodatku wydaje pieniądze, to nie było miłe uczucie.
- Ale chciałam. Chce Cię w tym widzieć dziś wieczorem. – mówiąc to zagroziła mi palcem, robiąc straszną minę. Widząc to wybuchłam śmiechem oraz z ciekawością zabrałam się za otwieranie prezentu. Wyciągnęłam z pudełka turkusową tkaninę. Dobrze wiedziała, że uwielbiałam ten kolor a z tym krojem sukienki wyglądał naprawdę świetnie, na pewno kosztowała nie mało.
- Jest piękna. Dziękuje ale powiesz mi co jest dzisiaj wieczorem ? – po głowie chodziła mi myśl co znowu mogła wymyślić. Słynęła z szalonych pomysłów, które miała co minutę.
- Idziemy do restauracji na kolację, więcej Ci nie powiem. Masz być gotowa na dziewiętnastą .

Reszta dnia przebiegła zwyczajnie. Siedziałam odpisując znajomym na życzenia z okazji wkroczenia w pełnoletność. Tak teraz mogłam legalnie pic i robić co mi się podoba. Nie musiałam mieszkać dłużej tutaj, mogłam wrócić do Glasgow ale zwyczajnie tego nie chciałam. Spodobał mi się Londyn, jego możliwości i ludzie, tacy dla których zrobilibyśmy wszystko. Są dla nas najważniejsi, zajmują w naszym sercu miejsca z napisem ` vip         ` nawet bez biletów, które w tym przypadku są zbędne. To oni są naszym życiem i bez względu na to, co robią jesteśmy po ich stronie, chociaż nie zawsze się zgadzamy. Czasem przytulimy, żeby powiedzieć jak bardzo nam przykro, ale potrafimy opieprzyć za to co robią źle. Nie chcemy, nie możemy, nie potrafimy ich zostawić, bo wpisanie w bieg naszego życia pozwalają nam oddychać. Dobrze, że są.
Wreszcie nadszedł czas na szykowanie, naprawdę byłam ciekawa co czeka mnie dzisiejszego wieczora. Udałam się do łazienki by wziąć szybki prysznic. Poczułam kropelki zimnej wody na mym rozgrzanym ciele, kochałam to uczucie, takie wyjątkowo inne, kiedy zimno styka się z ciepłem. Sięgnęłam z półki  mój ulubiony, truskawkowy szampon, ten sam którego używał Harry, byłam wstanie poznać ten zapach z kilometra, intensywny a zarazem zmysłowy. Nałożyłam odrobinę na dłoń i zaczęłam wcierać w moje długie włosy. Piana spływała po mym nieskazitelnym ciele a ja mogłam tak stać godzinami. Gdy spłukałam pianę, otworzyłam kabinę by wychylić się po ręcznik. Owinęłam się nim cała, po czym zaczęłam czesać blond włosy. Zrzuciłam mokry już ręcznik i narzuciłam na siebie koronkową bieliznę po czym włożyłam dzisiejszy prezent. Wyszłam z łazienki w poszukiwaniu Nathalie, siedziała na moim łóżku i wyglądała niesamowicie. Miała na sobie obcisłą łososiową sukienkę, delikatny makijaż i wyprostowane włosy.
- Pomożesz mi ? – spytałam prosząco po czym wskazałam na moje włosy. Wywróciła mimowolnie oczami po czym kazała usiąść mi na krześle. Delikatnie podnosiła każdy kosmyk, następnie go susząc. Dalej nie wiedziałam co robi ale ufałam jej, więc oddałam się cała w jej ręce. Niecierpliwiłam się więc kiedy usłyszałam, że już skończyła ruszyłam w stronę lustra, efekt był zniewalający. Moje włosy były delikatnie pokręcone i opadały jak fale na mych wystających kościach na ramionach. Został ostatni element, którym był makijaż. Zbliżyłam się do toaletki nakładając tusz, na ciemne rzęsy. Ręką trzęsła mi się okropnie ale mimo to narysowane przeze mnie kreski wyglądały idealnie. Na koniec przeciągnęłam delikatnie koralową szminką po moich pełnych ustach. Nathalie krzyczała z pokoju obok, bym się pośpieszyła jeśli nie chce się spóźnić. Słysząc to założyłam czarne szpilki wzięłam małą torebkę w rękę i zeszłam na dół po schodach. Gotowe opuściłyśmy próg domu, za którym czekała na nas taksówka. Spojrzałam podejrzanie na przyjaciółkę ale nie mogłam nic odczytać z jej twarzy. W głębi siebie trzęsłam się ze strachu jak i ciekawości. Całą drogę kierowca spoglądał na nas, nie robił tego zbyt dyskretnie a ja modliłam się by tylko patrzył na drogę. Zauważyłam, że Nat wyciąga czarną apaszkę z torebki, wtedy nie wiedziałam w jakim celu. Po chwili kazała mi się odwrócić i zawiązała moje oczy. Ogarnęła mnie ciemność, słyszałam tylko głosy wydawane przez ulice Londynu.
Dopiero teraz pomyślałam co czują niewidomi, nie mogą zobaczyć piękna, które nas otacza, zasmakować życia tylko ciągle musza być zdani na kogoś. Nagle poczułam mocne hamowanie taksówkarza, to znaczyło tylko jedno, musieliśmy być już na miejscu. Jednak ja nadal siedziałam i czekałam na pomoc Nathalie. Po chwili usłyszałam `podaj mi rękę`, tak więc zrobiłam i wysiadłam z pojazdu. Nat wzięła mnie i zaczęła gdzieś prowadzić, w takich szpilkach było to naprawdę nie bezpieczne. Nagle potknęłam się i o mało nie wybiłam przednich zębów. Przeklinałam pod nosem i wiedziałam, że gdybym mogła to właśnie teraz zabiłabym ją wzrokiem. Usłyszałam pisk otwieranych drzwi, musiałam być już w restauracji, jednak ona nadal mnie prowadziła, nie wiedząc jaki jest tego cel, szłam posłusznie dalej. W końcu doczekałam się chwili zdjęcia apaszki z mych oczu, których teraz nie mogłam przyzwyczaić do światła. Przymykałam powieki, kiedy zauważyłam gdzie się znajduję. Stałam sama na środku przepięknej sali a z sufitu zwisały kryształowe żyrandole. Światła zgasły, został tylko jeden reflektor, padający na scenę, której wcześniej niej nie zauważyłam. Usłyszałam dźwięki miłe dla mojego ucha i pierwsze wersy piosenki.
Circles, we’re going in circles
Dizzies all it makes us
We know where it takes us
We’re been before
Closer, maybe looking closer
There’s more to discover
Find out what went wrong
Without blaming each other.

Te słowa sprawiały, że na moich rękach pojawiały się dreszcze. Głos anioła, który mogłam słuchać godzinami. Rozpływałam się w piosence, która była jeszcze lepsza ze względu na dźwięki gitary Niall’a, które służyły za podkład. Chłopcu śpiewali po kolei, każdy z nich sprawiał, że czułam się jak w niebie, byli niesamowici, najlepsi. Podszedł do mnie Harry łapiąc mnie za rękę, śpiewając ostatnią strofę.

Yeah, yeah that’s what crazy is
When it’s broke and you say
There’s nothing to fix
And you pray, pray, pray that
Everything will be okay
While you’re making all the same mistakes

W moich oczach pojawiły się łzy, łzy szczęścia. Od razu rzuciłam się Harre’mu na szyję niczym mała małpka, szepcząc ciche ` dziękuje ` , do ucha. Nie spodziewałam się takich urodzin, właśnie tej piosenki i tego wszystkiego. Niechętnie odkleiłam się od zielonookiego i udałam się do reszty, jednak zasłużyli na to. Podchodząc do każdego z osobna usłyszałam życzenia.

` Szczęścia kochanie i tego JEDYNEGO ` - Nathalie.

` Dużo, ale to dużo marchewek, żebyś mogła się ze mną nimi podzielić ` - Louis.

` Uśmiech, żeby zawsze gościł na Twej Twarzy ` - Liam.

` Żebyś zawsze umiała gotować mi tak dobrze jak teraz ` - Niall.

` Musisz wiedzieć, że zawsze możesz na mnie liczyć, zawsze ` - Zayn.


Nagle zaczęto śpiewać głośne ` Happy Birthday Olivia ` a na sali pojawił się wielki, dwupiętrowy tort.
- A teraz pomyśl życzenie – powiedział Zayn wskazując na osiemnaście, zapalonych świeczek.
- Mam was, niczego więcej nie potrzebuję. – powiedziałam z uśmiechem na twarzy zdmuchując ogień. W myślach miałam tylko jedno ` a miłość ? jej nie pragniesz ? `. Szybko jednak odgoniłam te myśli. Niall podał mi nóż, wymuszając szybkie pokrojenie słodyczy. Zaczęłam kroić pierwszy kawałek, który jakimś cudem się nie rozwalił. Oczywiście po chwili znalazł się w żołądku blondyna. Ucieszona zaczęłam kroić resztę. Kolejny był Hazza, mimowolnie podniosłam głowę i spojrzałam w Jego szafirowe oczy, tak głęboko, że byłam wstanie w nich utonąć.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz ? – zaskoczył mnie tym pytaniem i to cholernie. Nie miałam pojęcia, że mógłby to zauważyć.
- Uwielbiam Twoje oczy – powiedziałam wstydliwie na co on się zarumienił.

Kiedy każdy dostał swoją porcję usiedliśmy razem i zaczęliśmy rozmawiać. Nadal wyczuwałam napięcie między Zayn’em i Nathalie, miałam cichą nadzieje, że żadne z nich nie wybuchnie złością .

` Mogę Cię na chwile poprosić ? ` usłyszałam te słowa z ust Harre’go po czym udałam się z nim do innej sali, gdzie byliśmy całkiem sami.

- Chcę Ci złożyć życzenia. Chciałbym żebym zawsze mógł spojrzeć w Twoje uśmiechnięte błękitne oczy. Żebyś była szczęśliwa zawsze i wszędzie. Wiedziała, że może na mnie liczyć, nawet w najmniej odpowiednim momencie, bo jesteś najważniejszą osobą. Może i znam Cię dopiero miesiąc ale czuje się jakbym znał Cię całe wieki. Jesteś inna, wyjątkowa dla mnie. Życzę Ci, żebyś spotkała tego jedynego, który będzie Ciebie wart. Którego będziesz kochała bezgranicznie . To dla Ciebie, byś zawsze o mnie pamiętała. – mówiąc to podał mi małe, czerwone pudełeczko, które otworzyłam.
Moim oczom ukazał się srebrny łańcuszek z zawieszonym sercem, na którym były wygrawerowane słowa ` Na zawsze w mym sercu. H `. Widząc to rozpłakałam się do końca jak małe dziecko. Nie przejmowałam się, że mogłam się rozmazać. To serce było przepiękne, poprosiłam więc by mi je założył. Poczułam jego oddech na mej szyi lecz mogłam pozwolić sobie na tylko jedno. Stanęłam na placach by złożyć pocałunek na jego policzku, który po chwili się zarumienił.

- Dziękuje, jest śliczne . – znów przywarłam do jego ciała, tym razem tak mocno, że wbijałam paznokcie w jego plecy.
- Harry ? – spytałam ponownie.
- Tak ?
- Jesteś dla mnie najważniejszy.

` Żebyś spotkała tego jedynego`, nie wiedział, że to właśnie on nim był ale przez głupi rozum został moim przyjacielem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
nie mogłam się powstrzymać i dodałam wcześniej. rozpisałam sie hohohoho. teraz będzie coraz ciekawiej mam nadzieję. podoba się wam ? co powiecie na 2O komentarzy i zabieram się za nowy .<3