ROZDZIAŁ I
Wcześnie rano
obudził mnie mój budzik wygrywając ulubioną melodię. To znak, że czas już
wstawać. Za dwie godziny mieliśmy się udać na lotnisko, więc ślamazarnym
krokiem udałam się w stronę łazienki. Dopiero gdy poczułam kropelki zimnej wody
na swej bladej twarzy, wiedziałam, że się obudziłam. Następnie nałożyłam tusz
do i tak naturalnie długich rzęs. Lubiłam subtelność więc postawiłam na
delikatne kreski eye-liner’em, w których malowaniu miałam już wprawę . Moje
długie blond włosy opadały jak fale na mych ramionach, więc postanowiłam ich
nie ruszać. Gdy weszłam z powrotem do swego pokoju, na półce leżał uszykowany
już komplet rzeczy. Byłam jedną z tych dziewczyn, które częściej stawiały na
obcasy niż trampki, tak tez było i tym razem. Gotowa już ruszyłam do kuchni by
coś zjeść. Wyciągnęłam niebieską miskę ze zmywarki i nalałam do niej mleka, dodając
do tego moje ulubione czekoladowe płatki. Zaraz powinniśmy wyjeżdżać a tata
jeszcze nie wstał, domyśliłam się, że zaspał. Poszłam do jego sypialni, było
tak jak myślałam. Zaczęłam go lekko szturchać, wystraszony wstał z łóżka, klnąc
coś pod nosem. Ja natomiast zeszłam na dół i usiadłam na mej walizce czekając
na niego. Spojrzałam jeszcze ostatni raz na te pokoje, nie ukrywając, że w oku
zakręciła mi się łza. To wszystko przypominało mi o jej obecności, może właśnie
dlatego wyjazd był dobrym pomysłem ? Pokiwałam przecząco głową by oddalić te
myśli. Bałam się, że się spóźnimy ale tata mimo wszystko zdążył na czas. W
samochodzie usłyszałam jedną z moich ulubionych piosenek. Zaczęłam ją śpiewać .
I've
been roaming around, Always looking down at all I see
Painted
faces, fill the places I can't reach
You
know that I could use somebody
You
know that I could use somebody.
Nie
krępowałam się śpiewać w obecności taty, lecz przy innych to już inna bajka. Od
małego słyszałam słowa, że mam talent. Chyba właśnie dlatego zaczęłam grać na
gitarze. Uwielbiam zatracać się w dźwięku, odpłynąć na chwilę od szarej
rzeczywistości. Szczególnie się tym nie chwaliłam. Nie występowałam w konkurach
czy jakiś występach, wolałam zachować to dla siebie. Do lotnisko nie było
daleko więc ani się obejrzałam a byliśmy już na miejscu. Czekała nas długa
odprawa ale jakoś to przetrwałam. Siadając w fotelu samolotu od razu usnęłam.
Obudziła mnie stewardesa gdy byliśmy już na miejscu. Lot nie był długi ale
starczył bym mogła porządnie się wyspać. Wychodząc z lotniska ojciec wskazał mi
palcem czarny samochód, którym mieliśmy udać się do hotelu. Paznokciami nerwowo
wystukiwałam rytm o szybę samochodu. Na miejscu mieli na nas czekać niejacy One
Direction, o których nigdy wcześniej nie słyszałam, nawet nie wiedziałam jak
wyglądają. Denerwowałam się jakie wywrę na nich wrażenie, w końcu będę musiała
spędzić z nimi dużo czasu w trasie i poza nią. Wyszłam z pojazdu, kierując się
w stronę wielkiego budynku. Tata musiał się postarać, bo na pierwszy rzut oka
było widać, ze to nie byle co . Byłam tak zmęczona podróżą, że nogi odmawiały
mi posłuszeństwa. Otwarłam szklane drzwi i ujrzałam pięciu wygłupiających się
chłopaków przy recepcji .
- Olivia,
poznaj o to One Direction – dumnie powiedział mój tata. Następnie przedstawiłam
się sama i od każdego usłyszałam jakąś odpowiedź .
- Jestem
Louis Tomlinson, dla znajomych Lou . Lubisz marchewki ? Ja je kocham ! –
wykrzyczał chłopak ubrany w bluzkę w biało-czarne paski.
- Oczywiście,
że lubię . – słysząc moją odpowiedź obdarował mnie pięknym uśmiechem.
Pomyślałam, ze muszą być nieźle zwariowani. Nie ważne. Kolejny był chłopak o
imieniu Liam Payn. Przedstawił się jako ` ten normalny`. Wiedziałam, już że na
pewno nie będę się nudzić.
- Cześć,
jestem Zayn Malik. – zwrócił się do mnie kolejny członek zespołu o ciemnej
karnacji i dużych czekoladowych oczach. Nie jedna pewnie się śliniła na jego
widok, w sumie im się nie dziwie.
- Odsuńcie
się, nadchodzi Horan ! – wykrzyczał blondynek po czym zamiast udanego skoku
przez kanapę, wylądował na podłodze. Oczywiście cała reszta się z niego śmiała,
jakżeby inaczej.
- Niall
jestem. Nie zdziw się jak przypadkiem coś Ci zjem. Kocham jedzenie ! –
usłyszałam gdy się podniósł. Słysząc to mimowolnie zachichotałam. Zauważyłam,
że ostatni z nich bacznie mi się przygląda.
- Harry
Edward Styles . – podszedł po chwili ostatni w ciemnych loczkach podając mi
swoją rękę. Miał zielone oczy, do których miałam słabość i to hipnotyzujące
spojrzenie a w dodatku miał to coś. Był dziwnie wyjątkowy .
świetny! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńJa całą noc nie mogłam spać bo oni o nas mówili <3
Cały czas sie jaram Twittem Lou <33
Kocham ich normalnie <333333
świetny *.* kiedy kolejny rozdział? <3
OdpowiedzUsuńprzy okazji, zapraszam do siebie, w końcu napisałam 1 rozdział. badziewny, ale zawsze coś. :D
ja oszalałam wczoraj całkowicie, piszczałam, płakałam, latałam po pokoju jak walnięta. :D
ale Polska została zauważona, to najważniejsze. <33
Cudoo *__*
OdpowiedzUsuńsądzę iż za dobrze Ci to idzie... :/ :DD
Czekam na kolejny <3
Ja też to oglądałam, tyle, że ja beczałam jak głupia hahaha
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa kolejnych rozdziałów. :**
Kocham twoje opowiadania, a nad epilogiem z wcześniejszego beczałam :(( <33
Pozdrawiam i pisz dalej ! :*
kocham to!! ♥
OdpowiedzUsuńa w ogóle, to akurat jak to czytałam, to jadłam marchewkę, ahaha XD"
czekam na kolejny, dodawaj szybko ♥
i przy okazji- zapraszam do siebie ;-)
a jak to oglądałam, to piszczałam, chichotałam, trzepałam łapami jak porąbana, ale co tam, ze mama patrzyła się jak na psychola, ważniejsze to, co się stało! ♥♥♥
Ja też ryczałam !!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdzuał :*
Patrycja~~
fajny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny ;)